MKS przyjechał do Radomia mocno zdeterminowany. Przez początkowe dwie kwarty walczył jak równy z równym z faworyzowanym przeciwnikiem. W związku z tym przy zejściu do szatni przegrywał zaledwie 41:45. W kolejnych dwudziestu minutach na parkiecie dominował jednak już tylko jeden zespół.
[ad=rectangle]
- Rosa zagrała dobre zawody. Spodziewaliśmy się bardzo trudnego meczu i tak też się stało. Na przestrzeni całego spotkania drużyna gospodarzy wykazała się większą dojrzałością i konsekwencją, spokojem w grze - przyznał Wojciech Wieczorek.
Szkoleniowiec chwalił podopiecznych za początkowe fragmenty sobotniego starcia dwudziestej drugiej kolejki. - W pierwszej połowie graliśmy dobrze, natomiast Rosa wytrzymała ten nasz napór i chwilową przewagę, a w trzeciej kwarcie, co już staje się tradycją, zdecydowanie dominowała. W czwartej części właściwie już kontrolowała wynik - nie ukrywał trener dąbrowian.
Największe problemy obrona przyjezdnych miała z zatrzymaniem Łukasza Majewskiego. Kapitan Rosy zdobył najwięcej w tym sezonie, bo 28 punktów. - Niestety nie znaleźliśmy odpowiedzi na świetnie dysponowanego Majewskiego. Wiedzieliśmy, że jest to jedna z głównych opcji ofensywnych drużyny z Radomia, ale zagrał na naprawdę dobrej skuteczności i mieliśmy z nim olbrzymie problemy - zaznaczył opiekun.
W trzeciej i czwartej części przyjezdni zgubili sporo piłek w ataku, co było wodą na młyn dla miejscowych. - Do tego doszło kilka niewymuszonych strat, po których gospodarze zdobywali łatwe punkty, przez co zbudowali swoją przewagę i pod koniec liczyło się to, czy zdobędą sto punktów. Nam wystarczyło potencjału i koncentracji na dwie i pół kwarty - zakończył Wieczorek.