Okrzepłem już - wywiad z Patrikiem Audą, skrzydłowym Polfarmexu Kutno

- Okrzepłem już trochę i na pewno jestem o wiele bardziej pewny siebie, niż na początku rozgrywek - mówi Patrik Auda, skrzydłowy Polfarmexu Kutno, w rozmowie z naszym portalem.

Michał Fałkowski: Czasami gdy rozmawiamy, zdarza ci się odpowiadać po polsku albo chociaż wrzucać polskie słówka w odpowiedziach. Uczysz się naszego języka?

Patrik Auda: Myślę, że radzę sobie z nim całkiem nieźle, jak na kilka miesięcy pobytu w waszym kraju. Łatwo przychodzi mi rozumienie o czym ludzie mówią na ulicy i obecnie jestem w stanie komunikować się np. z moimi kolegami z drużyny. Zdecydowanie jednak łatwiej jest mi zrozumieć czyjąś rozmowę, niż samemu mam mówić albo pisać. Pisanie właściwie w ogóle nie wchodzi w grę. Przede wszystkim mam trudność ze zrozumieniem stosowania tych wszystkich liter, które normalnie nie występują w innych alfabetach (śmiech). Będąc w Stanach Zjednoczonych uczyłem się jeszcze rosyjskiego, więc obecnie posługuję się taką mieszanką wszystkich tych języków.
[ad=rectangle]
Brak bariery językowej pomagał ci w procesie aklimatyzacji w naszym kraju?

- Początki zawsze są trudne, ale w momencie, w którym zdecydowałem się podpisać kontrakt w Polsce wiedziałem, że będzie mi łatwiej, niż w innych krajach. Blisko domu, kraj o podobnej kulturze, język z rodziny słowiańskich...

Wiesz, że jak Polak i Czech się spotykają i obaj próbują się dogadać mieszanką swoich języków to wychodzi z tego zabawna sytuacja...

- Tak, nasze języki są bardzo podobne, ale jednak istnieją w nich różnice, które sprawiają, że takie sytuacje są bardzo zabawne. Sam tego doświadczyłem.

Dla nas język czeski wydaje się jakbyście non-stop używali zdrobnień. A jak dla was brzmi język polski?

- Tak, moi koledzy z drużyny często mówią mi, gdy słyszą jak rozmawiam po czesku, to wydaje im się jakbym ciągle używał zdrobnień. A co do język polskiego... Nie, chyba z niczym specjalnym mi się nie kojarzy. Może trochę z tym, w jaki sposób dziecko mówi. Tak, chyba tak, to najlepsze określenie.

Co nas jednak najbardziej śmieszy to fakt, że u was przymiotnik może być i przed i po rzeczowniku, podczas gdy w języku czeskim przymiotnik zawsze jest przed rzeczownikiem. Wiem, że dla was to oczywiste i takie zwyczajne, ale u nas wzbudza śmiech. Po prostu dla nas coś takiego jak "sklep firmowy", co widziałem ostatnio, brzmi bardzo dziwnie. No i oczywiście nie można zapominać o słowach, które w naszych językach mają zupełnie inne znaczenie. To śmieszy zarówno Polaków, jak i Czechów.

Patrik Auda to jeden z najpewniejszych punktów Polfarmexu Kutno
Patrik Auda to jeden z najpewniejszych punktów Polfarmexu Kutno

Ustaliliśmy już, że brak bariery językowej pomógł ci w procesie adaptacji. Obecnie prezentujesz bardzo dobrą formę, najlepszą w sezonie. To efekt tego, że po kilku miesiącach okrzepłeś już w Tauron Basket Lidze?

- Chyba można to tak ująć: okrzepłem trochę. Na pewno jestem o wiele bardziej pewny siebie, niż na początku. Przecież to nie tylko mój pierwszy rok w Polsce, ale również pierwszy rok w profesjonalnej karierze, więc z wieloma rzeczami musiałem się zmierzyć. Dodatkowo, kontuzja stopy, której nabawiłem się na początku sezonu też mnie trochę zastopowała. Teraz jednak czuję się świetnie, nic mi nie dolega i gram, rzeczywiście, najlepiej w sezonie.

Najlepiej znamy siebie samych. Twoja obecna forma to szczyt twoich obecnych możliwości?

- Na pewno gram najlepszą koszykówkę w sezonie i staram się pomagać zespołowi. I chyba tak, mogę powiedzieć, że jestem usatysfakcjonowany z wielu rzeczy. Jednocześnie jednak, wiem, że wiele mogę jeszcze poprawić. Czy jednak mogę je poprawić już teraz, w tym sezonie? Na to pytanie nie mam odpowiedzi.

Niejednokrotnie rozmawiałem z trenerami Polfarmexu. Zawsze mówili, że musisz się jeszcze sporo nauczyć jeśli chodzi o grę w obronie. Stąd prosty wniosek, że właśnie w tym elemencie masz największe rezerwy.

- Zgadzam się z tym. System, w którym gramy w Kutnie jest inny od tego, do którego byłem przyzwyczajony grając w NCAA, a nawet w drużynie narodowej Czech. Wiele rzeczy było dla mnie nie tyle co nowych, co po prostu odmiennych.
 
[nextpage]Co to znaczy?

- Każdy trener ma swój pomysł na koszykówkę. W Kutnie musiałem przyzwyczaić się np. do innego typu obrony zespołowej, pomocy na słabej stronie, obronie pick and rolla, obronie strefowej. Najłatwiej było mi na kadrze. W reprezentacji mieliśmy taką zasadę, że na wszystkich zasłonach przekazywaliśmy sobie rywali. Dlatego, że właściwie wszyscy zawodnicy od pozycji jeden do cztery są wysocy, silni i mogą bez większych przeszkód kryć rywali grających na innych pozycji. W TBL jest nieco inaczej. Jest większe zróżnicowanie fizyczności i stąd musiało to trochę po potrwać zanim zacząłem się dobrze czuć w tym systemie gry.

Czujesz, że klub Polfarmexu, działacze, trenerzy, mają do ciebie cierpliwość?

- Na pewno. Czuję wsparcie od samego początku i wiem, że mogę liczyć na wszystkich ludzi w klubie.

A inni zawodnicy?

- Uwielbiam podejście mojego zespołu do koszykówki. Wielka rywalizacja na treningach trwa właściwie od samego początku przygotowań. Na pewno wynika to z faktu, że większość z nas to młodzi zawodnicy, którzy są cały czas głodni koszykówki. Dlatego gramy i trenujemy z wielkim zaangażowaniem.

Masz w głowie jakiś konkretny mecz, do którego najchętniej wracasz? Taki punkt odniesienia?

- Właśnie niedawno taki mecz miał miejsce - z AZS Koszalin (Auda rzucił 20 punktów, miał sześć zbiórek - przyp. M.F.). I patrzę na to spotkanie nie tylko ze względu na mój dobry występ, ale na całokształt gry zespołu. Wszyscy zagraliśmy świetnie i pokonaliśmy bardzo trudnego rywala. Dodatkowo, atmosfera była nieziemska i to też miało wpływ na naszą postawę na parkiecie. I jeszcze jedna rzecz: moi rodzice przyjechali na to spotkanie, więc mieli okazję zobaczyć mnie na żywo. Cieszę się, że zagrałem skutecznie.

Grałeś przeciwko Qyntelowi Woodsowi. Jakie wrażenia?

- Widać, że on grał w NBA... Po prostu widać i czuć to w jego grze, tym jak się porusza, w jaki sposób gra piłką, jak się zachowuje. Niesamowity zawodnik. Jego gra robi wielkie wrażenie.

A kto był najtrudniejszym przeciwnikiem dla ciebie dotychczas? Który z rywali?

- Myślę, że nikogo nie zaskoczę. Damian Kulig. W Tauron Basket Lidze gra wielu świetnych zawodników, ale Kulig był tym, który sprawiał mi najwięcej problemów. On jest bardzo sprawny jak na zawodnika wysokiego i potrafić zdobyć punkty w każdy możliwy sposób: spod kosza, przodem, tyłem, po minięciu, z daleka. Naprawdę bardzo dobry zawodnik.

Siedem meczów zostało wam do końca sezonu zasadniczego. Zabukowałeś już bilety na wakacje w maju?

- Nieee (śmiech). Maj to przecież czas play-off!

Chciałem cię sprawdzić.

- Nie ma opcji! W maju chcę nadal grać w koszykówkę! I moi koledzy również. Jestem skoncentrowani na tym, by maksymalnie przedłużyć rozgrywki.

Podobnie myślą w Toruniu, Sopocie czy Włocławku. Dlaczego akurat to Polfarmex wystąpi w play-off kosztem innych zespołów?

- A nie wiem (śmiech), ale odpowiem: a dlaczego nie? Przede wszystkim, żeby coś się ziściło, najpierw musisz w to wierzyć. I ja wierzę, a na boisku robię swoje.

Źródło artykułu: