W ostatniej kolejce Wikana Start Lublin pokonał na wyjeździe Anwil Włocławek. W Lublinie liczono na to, że drużyna przedłuży zwycięską passę, zwłaszcza że jej rywalem był walczący o podobne cele MKS Dąbrowa Górnicza. Goście dobrze rozpoczęli mecz, ale w drugiej i trzeciej kwarcie oddali inicjatywę Zagłębiakom, którzy prowadzili nawet 18 punktami.
[ad=rectangle]
Dla Wikany Startu była to osiemnasta porażka w tym sezonie. Ich bilans uzupełnia siedem triumfów. Z dorobkiem 32 punktów lublinianie zajmują 13. pozycję w ligowej tabeli. - Niestety przegraliśmy ten mecz dziewięcioma punktami. Dobrze weszliśmy w spotkanie, zrealizowaliśmy założenia taktyczne. Jednak zmiany, które były dokonywane przez gospodarzy napędziły zespół MKS-u. Zaczęli grać szybciej, dobrze rozrzucali piłkę i wykorzystywali swojego podkoszowego - przyznał Piotr Śmigielski, który zdobył dla swojej drużyny 9 punktów.
Na początku spotkania goście objęli kilkupunktowe prowadzenie, ale dąbrowianie szybko odrobili straty i pierwszą kwartę kończyli przy prowadzeniu 25:24. Lublinianie dopiero w ostatniej części gry zaczęli grać lepiej, ale wówczas mecz był już rozstrzygnięty. - Nie mogliśmy znaleźć sposobu na grę dąbrowian. Walczyliśmy, chcieliśmy odrobić straty, ale wynik dla nas jest niekorzystny - dodał Śmigielski.
Wesołej miny po zakończeniu spotkania nie miał Bryon Allen, który z dorobkiem 25 punktów był liderem Wikany Startu Lublin. Zagłębiacy mieli lepsze statystyki we wszystkich elementach gry i ich zwycięstwo było jak najbardziej zasłużone. - MKS był bardzo skuteczny w większości elementów gry. Walczyliśmy, ale to nie wystarczyło. Pozostaje mi tylko pogratulować rywalom zwycięstwa - ocenił Amerykanin.