Karol Wasiek: W ostatnim tygodniu bardzo niespodziewanie przegraliście na własnym terenie z Polpharmą Starogard Gdański. Czy przegrana z ekipą z Kociewia nadal siedzi w waszych głowach?
Szymon Szewczyk: Głowy są już lekko oczyszczone, ale nie ma co ukrywać, że gdzieś jeszcze rozpamiętujemy tę porażkę. Bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz, tak zresztą podeszliśmy do tego spotkania. Zakończyło to się naszą przegraną, czym skomplikowaliśmy sobie sytuację w tabeli. W tym momencie ten czub tabeli, czyli miejsca 1-2 troszeczkę nam odjechały o te jedno-dwa zwycięstwa. W dodatku za naszymi plecami na nasze porażki czyhają ekipy Śląska Wrocław, Rosy Radom, a gdzieś jeszcze z tyłu jest Energa Czarni Słupsk.
Co w meczu z Polpharmą Starogard Gdański nie zagrało? To goście byli tak świetnie dysponowani, czy wam po prostu uciekła koncentracja?
- Nie chciałbym tego "zwalać" na koncentrację, bo byliśmy dobrze przygotowani do tego spotkania. Po prostu daliśmy gościom za dużo miejsca i trafiali z różnych pozycji. Mieli prawie 60-procent z dystansu, co zdarza się niezwykle rzadko. Ich świetna dyspozycja nieco podcinała nam skrzydła.
[ad=rectangle]
Igor Milicić bardzo mocno wypowiedział się na temat tej porażki, mówiąc, że to była kompromitacja z waszej strony. Zgodzisz się ze słowami swojego trenera?
- Jeśli przegrywasz z ostatnią drużyną w tabeli, a masz "zaciągi" na pierwszą lokatę, to nie można tego nazwać inaczej. Po prostu mieliśmy taki, a nie inny dzień. Wydaje mi się, że jeśli zagralibyśmy z nimi na następny dzień bądź byłaby to seria play-off, to byśmy tych błędów nie popełnili. Spokojnie byśmy zwyciężyli.
Po tej porażce w Koszalinie zrobiło się dość głośno. Czy ta porażka jest powodem do tego, aby wzniecać pożar?
- Nie, ja bym do tego spokojnie podszedł. Na pewno reakcja naszych kibiców po tym meczu, czyli gwizdy, była trochę dołująca. W tym momencie mówię za siebie, a nie za całą drużynę. Rozumiem, że mieliśmy gorszy dzień, graliśmy nie najlepiej, ale w takich właśnie momentach "przyjaciela poznaje się w biedzie". Uważam, że cały Koszalin powinien nas wspierać i stać za nami murem. Tak samo jak razem wygrywamy, tak samo przegrywamy. Jest nam przykro z tego powodu, że zawiedliśmy kibiców, ale według mnie tego typu zachowania nie przystoi prawdziwemu kibicowi. Wiem, że prawdziwi fani byli z nami, wspierali nas po porażce i jestem przekonany, że na kolejnych meczach również będą. Potrzebujemy tego wsparcia kibiców.
Przewijające się kontuzje w zespole chyba wam sprawy nie ułatwiają?
- Jak najbardziej. To nie jest łatwa sytuacja, kiedy nasz masażysta, drugi trener, czy kierownik zespołu muszą z nami czasami potrenować, aby rozegrać warianty ofensywne, czy defensywne. Pamiętam takie zajęcia, kiedy trenowaliśmy czterech na czterech, czy trzech na czterech. W tym gronie na dodatek też byli kontuzjowani gracze. To na pewno nie była dobra sytuacja dla nas. Wytrąciło to nas z równowagi, ale nie zwalnia nas z tego, abyśmy nadal wygrywali i szli do przodu.
Przed wami starcie z PGE Turowem Zgorzelec, który ostatnio również zanotował wpadkę - ze Śląskiem Wrocław.
- Każdej drużynie zdarzają się wpadki, słabsze dni. Liga brnie dalej i jedna porażka nie podcina skrzydeł PGE Turowowi, czy naszej drużynie. Obie ekipy walczą o jak najwyższe cele w Tauron Basket Lidze. I to jest najważniejsze. Możemy się potknąć, ale nasze cele pozostają niezmienione.
Jak ocenisz waszą sytuację w tabeli przed tymi ostatnimi meczami?
- Trzeba zacząć od tego, że to jest najlepszy sezon zasadniczy dla AZS-u Koszalin w historii. Staramy się zająć jak najwyższą lokatę i tego nie ukrywamy. Porażką z Polpharmą nieco sobie skomplikowaliśmy sytuację, ale nie myślimy o tym, aby być poniżej czwartego miejsca. Nie możemy sobie pozwolić na porażki tego typu, która zdarzyła się w ostatnią sobotę. A takie mecze jeszcze przed nami są - u siebie mamy Lublin, a na wyjazdach - Anwil i MKS Dąbrowa Górnicza, która jest bardzo niebezpieczna.
Przewaga własnego parkietu w play-offach ma spore znaczenie?
- Tak, oczywiście. Jednak do zakończenia sezonu zasadniczego jeszcze daleka droga i wszystko się może zdarzyć.