Jakub Artych: Gdy myślisz o rundzie zasadniczej to czujesz zadowolenie czy bardziej niedosyt z braku pierwszego miejsca?
Adam Parzych: Myślę, że jest niedosyt. Pierwsze miejsce w play-offach co prawda nie ma większego znaczenia, jednak granie u siebie przed własną publicznością jest atutem. Mecz z Ostrowem Wielkopolskim, który decydował o pierwszej lokacie był w naszych rękach i mogliśmy go wygrać. Mieliśmy spory żal po tym meczu, atmosfera na pewno była wówczas trochę gorsza.
[ad=rectangle]
Pojawia się jeszcze w waszej szatni temat meczu ze Stalą, czy wyrzuciliście już z głowy ten pojedynek?
- Teraz już nie. Było to w głowach kilka dni po meczu. Mamy trzecie miejsce i nie jest to zła sytuacja. Zaczynamy ćwierćfinały przed własną publicznością. Tylko jeden zespół awansuje także wszystkie mecze musimy wygrywać, niezależnie gdzie gramy.
Biorąc pod uwagę twoje indywidualne osiągnięcia, jesteś zadowolony z rundy zasadniczej?
- Pierwsza runda była słabsza, były mankamenty w mojej grze. Od drugiej rundy jest już o wiele lepiej. Gram na wysokim procencie rzutów. Dostałem szansę gry na pozycji 1 i 2, czego chciałem od początku sezonu.
[b]
Występujesz w Krośnie już drugi sezon. Czujesz, iż poziom w porównaniu z ubiegłymi rozgrywkami się obniżył? Wielu zawodników twierdzi nawet, że jest on zdecydowanie słabszy niż ostatnio.[/b]
- Myślę, że jest spora różnica. Zespoły z dolnych rejonów tabeli potrafią wysoko przegrywać mecze z zespołami, które są w czubie tabeli. Walka o play-offy nie była tak zacięta jak w poprzednich latach. Wcześniej drużyny walczyły o ósme miejsce praktycznie do ostatniej kolejki. Teraz tych emocji było już dużo mniej.
Już w sobotę zaczyna się pierwsza runda play-off. Przez dłuższy czas wydawało się, iż waszym rywalem w ćwierćfinale będzie Spójnia. Wyniki w ostatniej kolejce sprawiły jednak, iż zagracie ze Zniczem. Jest to jakaś różnica dla ciebie? Z którym zespołem wolałbyś zagrać?
- Wolałbym grać ze Spójnią. Występowałem tam trzy lata i jakaś mała sportowa złość na pewno by się pojawiła. Mam stamtąd dobre i złe wspomnienia (śmiech). Znicz Pruszków jest dobrym zespołem. W rundzie zasadniczej wygraliśmy z nimi dwa razy, szczególnie na własnym parkiecie grało nam się świetnie. Plusem grania ze Zniczem jest fakt, iż ominie nas daleka 12-godzinna podróż, która później zostaje w nogach.
Jakie są mocne strony Znicza? Niedawno w pierwszej piątce naszego portalu pojawił się Adam Linowski, który rozgrywa bardzo dobry sezon. Czy jest on najgroźniejszym zawodnikiem drużyny z Pruszkowa?
- Jest na pewno bardzo dobrym obrońcą, musimy na niego zwrócić uwagę. Znicz to nie jest jednak tylko Linowski. W Pruszkowie jest wielu dobrych graczy, którzy mogą wejść z ławki i rzucić 20 punktów. Nie nastawiamy swojej obrony tylko na jednego zawodnika.
W ewentualnym półfinale możemy być świadkami derbów Podkarpacia. Czy brak przewagi parkietu w tych spotkaniach może być problemem dla Miasta Szkła?
- Przewaga parkietu może być plusem Sokoła, w rundzie zasadniczej przegrali tam tylko jeden mecz. W tym sezonie własna hala często okazuje się kluczowa. W play-offach jednak gra się systemem sobota-niedziela i siły trzeba odpowiednio zagospodarować na dwa dni. Jak wygrasz jeden mecz na wyjeździe, to potem masz przewagę. Myślę, że mogą być to trudne spotkania, ale wszystko jest do zrobienia.
Śledzisz Tauron Basket Ligę?
- Zdecydowanie. Bardzo zaskakuje mnie ta liga. Jest dużo spotkań, w których faworyci nie wygrywają swoich meczów. W każdej kolejce jesteśmy świadkami niespodziewanych wyników. Jest to na pewno fajne dla kibiców i dla fanów koszykówki.
Jak na tle zespołów z dolnych rejonów ekstraklasy wypada Miasto Szkła Krosno?
- Jest to dobry temat. Jeszcze dwa lata temu Puchar Polski rozgrywany był na szczeblu drugiej ligi, pierwszej a potem ekstraklasy. Gdyby ta drabinka powróciła, to łatwiej byłoby porównać tą różnicę. Myślę, że gdyby w tym roku był ten Puchar Polski, to moglibyśmy wygrać kilka meczów z drużynami z Tauron Basket Ligi. Oglądając w telewizji spotkania to widać, że są zespoły, które nie odbiegają od czołówki I ligi. Chciałbym, aby ten system pucharowy powrócił.
W przypadku awansu do TBL, pozostawieniu Polaków oraz dokooptowaniu dwóch zagranicznych graczy, drużyna z Krosna jest w stanie spokojnie poradzić sobie w ekstraklasie?
- Myślę, że tak. Patrząc na historię innych zespołów, choćby Startu Lublin to widać, że walczą z potentatami z Zielonej Góry czy Zgorzelca. Na pewno Polacy, którzy przyszli z I ligi odgrywają w kilku zespołach ważne role. Gdyby drużynie z Krosna udawało się wejść do ekstraklasy, to ten zespół na pewno by zaistniał w polskiej lidze. Myślę, że z biegiem czasu mógłby powalczyć o play-offy.