Tylko 16 punktów łącznie i jedynie pięć celnych rzutów na 18 oddanych oraz osiem asyst przy siedmiu stratach zanotowali w meczu z Jeziorem Tarnobrzeg dwaj rozgrywający: Łukasz Koszarek i Russell Robinson. Stelmet Zielona Góra ostatecznie pokonał rywala, ale niewielką różnicą punktów (71:65).
[ad=rectangle]
W Kutnie przeciwko Polfarmexowi dwaj obrońcy zagrali lepiej, a zwłaszcza Amerykanin, który jednak bardziej wcielił się w rolę egzekutora, niż gracza kreującego grę. Robinson zanotował skuteczność z gry na poziomie 42 procent (5/12), ale 20 oczek uzbierał dzięki dziewięciu celnym (na dziewięć prób) rzutom z linii. Trzy takie trafienie zapewniły zresztą Stelmetowi wygraną.
Amerykański zawodnik miał również trzy asysty i trzy straty i w opinii trenera Saso Filipovski grał na tyle dobrze, by wywalczyć sobie minuty na placu gry w kluczowych momentach meczu. Łukasz Koszarek tymczasem siedział na ławce i spotkanie zakończył z dorobkiem ośmiu punktów (3/6 z gry), sześciu asysty i czterech strat. Pomimo to, trener drużyny był zadowolony z jego gry.
- Każdy ma prawo mieć lepsze i słabsze momenty w trakcie sezonu, to nie jest nic niezwykłego, a wahania dyspozycji dotykają nawet największych graczy. Ja jednak cieszę się, że pomimo słabszego dnia Łukasz i tak dał nam sporo: miał sześć asyst, do tego dwa przechwyty, trafił dwa z pięciu rzutów za trzy, czyli zagrał na wysokiej skuteczności w tym elemencie - mówi Filipovski.
W piątek Stelmet zmierzy się u siebie z Polskim Cukrem Toruń, więc playmakerów zielonogórzan czeka spore wyzwanie. Najważniejszym obwodowym zawodnikiem beniaminka jest William Franklin, który odkąd dołączył do zespołu, notuje przeciętnie 13,1 punktu i 7,3 asysty. Amerykanin rzucił mniej niż 10 oczek po raz ostatni 29 grudnia (!), a rozdał mniej niż pięć asyst 18 lutego. Jak na skuteczną grę lidera Polskiego Cukru odpowiedzą Robinson i Koszarek?
- Nasza gra polega na maksymalnej zespołowości. W ostatnim czasie nie jesteśmy w najlepszej formie, a to odbija się na całym zespole. Jeśli zawodnik spod kosza nie trafi swojego rzutu, to fakt ten też ma wpływ na to, że rozgrywający nie ma asysty. Ja uważam, że w ostatnim czasie przede wszystkim brakuje stabilności naszym graczom wysokim: czwórkom i piątkom, pudłujemy dużo rzutów spod kosza i ratuje nas to, że gramy bardzo solidnie w defensywie. Co do postawy jedynek, to nie mam z tym problemu. Grają tak, jak grać powinni, czyli zespołowo i ich postawa jest dla nas kluczowa - tłumaczy Filipovski, który ma podstawy by być zadowolonym z gry swojego zespołu.
Stelmet wygrał sześć z ostatnich siedmiu meczów i jeśli tylko w piątek zagra na swoim normalnym poziomie w defensywie, a Koszarek i Robinson nie zejdą poniżej poziomu, do którego przyzwyczaili, wówczas o zwycięstwa będzie tylko o krok.