24 lutego serca kibiców nie tylko Chicago Bulls na moment się zatrzymały. Derrick Rose doznał kolejnej kontuzji kolana, która znów wyglądała bardzo groźnie, a potwierdziły to tylko badania medyczne, jakie zawodnik Byków przeszedł po całym zdarzeniu. Konieczna była kolejna w karierze tego młodego gracza operacja, podczas której chirurdzy mieli usunąć część łąkotki z kolana Rose'a. [ad=rectangle]
Po zabiegu czas rehabilitacji miał potrwać od 4-6 tygodni i ku uciesze fanów, prognoza ta się sprawdziła. Derrick Rose zagra w meczu przeciwko Orlando Magic w nocy ze środy na czwartek.
Czynnikiem, który miał warunkować pojawienie się lidera Bulls na parkiecie miało być pomyślne przejście przez wszystkie ćwiczenia, jakie zaplanowane były dla drużyny w środowy poranek. Lider Byków, według informacji, nie miał problemów z rzutami, ani z kontaktową grą ze swoimi kolegami z drużyny, dlatego nie widać żadnych przeciwwskazań, aby zabronić mu dzisiaj wystąpić w meczu NBA.
Trener zespołu, Tom Thibodeau, potwierdza jednak, że nie należy się spodziewać, że jego gwiazda będzie odgrywać w najbliższym meczu jakąś znaczącą rolę. Rose powinien otrzymać około 20 minut grania, żeby przypadkiem nie przeciążyć kolana.
- Jestem bardzo szczęśliwy, że ponownie mogę skorzystać z usług Derricka, zawodnicy czują się podobnie. Można wyczuć w naszych szeregach to podekscytowanie, że mamy swojego lidera z powrotem na parkiecie - mówił Thibodeau.
Bardzo możliwe, że jeżeli Rose będzie czuć się dobrze w meczu z Magic, trener skorzysta również z jego usług w kolejnym meczu przeciwko Miami Heat. To bardzo dobry znak dla zespołu z Chicago, ponieważ Derrick będzie bardzo istotnym elementem w play-offach, a chociaż częściowe ogranie się przed ich rozpoczęciem będzie dla ekipy z Wietrznego Miasta niesamowicie potrzebne.