Do samego końca Trefl Sopot będzie bił się o miejsce w czołowej ósemce. O ósmą lokatę żółto-czarni będą rywalizować z dwoma drużynami - Polskim Cukrem Toruń i Polfarmexem Kutno. Sopocianie mają jednak tę przewagę nad zespołami z Torunia i Kutna, że jeśli odniosą tyle samo zwycięstw, to awansują do fazy play-off.
W ostatniej kolejce podopieczni Mariusza Niedbalskiego przegrali w Grodzie Kopernika z Polskim Cukrem. Sopocian przed porażką nie uchroniła nawet zespołowa gra (29 asyst). - Do przerwy straciliśmy aż pięćdziesiąt punktów, a ponadto mieliśmy ogromny problem ze zbiórkami. Świetnie grali Lamarshall Corbett oraz William Franklin, a na dodatek sporo oczek zgubiliśmy po kontrach przeciwników - podkreśla opiekun żółto-czarnych.
[ad=rectangle]
W piątkowy wieczór sopocian czeka trudne zadanie, bo radomianie wrócili na dobrą ścieżkę po dwóch porażkach z rzędu (ze Śląskiem i AZS). Gracze Wojciecha Kamińskiego pokonali w bardzo dobrym stylu Asseco Gdynia i Wilki Morskie Szczecin. Pod wieloma względami ostatni mecz pomiędzy radomian był rekordowy. Radomianie zdobyli 122 punkty, z kolei Mike Taylor uzyskał 39 oczek.
- Nie rozmawialiśmy o biciu jakichś rekordów, czy to o "trójkach", czy o czymś innym - zaznacza Wojciech Kamiński, opiekun Rosy Radom.
Spotkanie zostanie rozegrane w Hali Stulecia. Warto przypomnieć, że w czerwcu poprzedniego roku sopocianie okazali się lepsi od radomian w "małym finale". Decydujące starcie odbyło się właśnie w tym obiekcie. Wówczas Trefl wygrał 76:56. Jednak o sukcesie żółto-czarnych decydowali tacy zawodnicy jak: Adam Waczyński, Lance Jeter, czy Simas Buterlevicius. Tych graczy w Sopocie już jednak nie ma, co zresztą odbija się na wynikach drużyny.
- Rosa jest bardzo wymagającym rywalem, który znajduje się w doskonałej formie. Będziemy musieli włożyć dużo zdrowia, aby wygrać ten mecz i zbliżyć się do play-offów - zauważa Koelner.