Trudna przeprawa gospodarzy - relacja z meczu Legia Warszawa - Spójnia Stargard Szczeciński

Koszykarze Legii Warszawa zrobili drugi krok w drodze do półfinału [tag=493]I ligi[/tag]. Zwycięstwo nad Spójnią Stargard Szczeciński nie przyszło im jednak łatwo, a rywale mieli nawet kilkanaście punktów przewagi.

Po sobotnim, zdecydowanym zwycięstwie, w niedzielę Legia Warszawa była jeszcze większym faworytem w starciu ze Spójnią Stargard Szczeciński. Goście zagrali, bowiem bez Rafała Bigusa (kontuzjowane kolano) oraz Łukasza Żytko, który w sobotę naciągnął mięsień łydki. Obaj nie byli nawet wpisani w meczowy skład i trener Aleksander Krutikow do dyspozycji miał tylko dziesięciu koszykarzy. Pierwsze minuty były podobne do początku sobotniego spotkania. Po trafieniu Mateusza Bierwagena Legia prowadziła 9:5. Wszystkie punkty dla gości zdobył w tym okresie Marcin Stokłosa. Jak wyliczył wieloletni statystyk oraz pracownik klubu ze Stargardu Szczecińskiego, Krzysztof Wiśniewski, piąty punkt uzyskany z linii rzutów wolnych był 20000. zdobytym przez Spójnię na parkietach I ligi. Drużyna z Pomorza Zachodniego potrzebowała do tego osiągnięcia 284 spotkań.

[ad=rectangle]

W kolejnych fragmentach stargardzianie pokazali, że w sporcie niczego nie da się z góry przewidzieć. Do remisu doprowadzili Jerzy Koszuta i Piotr Pluta, a końcówka pierwszej kwarty to popis przyjezdnych. Legia była zupełnie zagubiona i w żaden sposób nie mogła sobie poradzić z defensywą Spójni. Legioniści stracili 15 punktów z rzędu i na początku drugiej kwarty przegrywali 11:27. Rywali punktował Stokłosa, a cały zespół gości dominował na parkiecie, również w walce o ponowienia po niecelnych rzutach.

Ekipa ze stolicy przegrywała nawet 13:31, lecz już przed przerwą zdołała zmniejszyć stratę. Po 20. minutach było 40:32 dla Spójni. Świetną zmianę dał Arkadiusz Kobus, który zdobył dziewięć punktów. Dla gości 13 "oczek" rzucił Pluta. Ich problemem były jednak przewinienia wysokich graczy: Łukasza Bodycha i Arkadiusza Soczewskiego. Obaj dotrwali do końca spotkania, a w całym meczu Bodych zdobył 13 punktów i zebrał dziewięć piłek.

Dłuższa przerwa nie odmieniła gospodarzy. Choć Spójnia nie grała już tak dobrze to na początku trzeciej kwarty powiększyła przewagę i trener Piotr Bakun musiał ponownie odbyć rozmowę ze swoimi koszykarzami. To w połączeniu z wyczerpującymi się siłami rywali przyniosło efekt. Ciężar gry w ataku wziął na siebie Michał Aleksandrowicz, a stargardzianie od stanu 54:44 stracili kolejnych 17 punktów. Wydarzyło się to na przełomie trzeciej i czwartej kwarty. Po trzech odsłonach Legia jeszcze przegrywała - 52:54, lecz już w pierwszej akcji kolejnej części wyszła na prowadzenie dzięki trafieniu Kobusa.

Przyjezdni w decydujących fragmentach byli bezradni. Zatracili skuteczność a w ich szeregach mnożyły się straty. Porażka Spójni mimo ambitnej postawy nie mogła jednak dziwić. Zabrakło możliwości rotowania składem. Na tle ogranego przeciwnika niedoświadczeni zmiennicy niewiele mogli wnieść i tak się też stało. W drugiej połowie Legia zniwelowała różnicę w zbiórkach. Ostatecznie Spójnia wygrała ten element, lecz tylko 36:33. Ważnym czynnikiem było też 11 "trójek" koszykarzy ze stolicy. Wielkiego meczu nie grał Łukasz Wilczek, lecz końcówka spotkania zdecydowanie należała do rozgrywającego Wojskowych. Zakończył on niedzielny pojedynek uzyskując 18 punktów i dziewięć asyst, trafiając siedem z siedemnastu rzutów z gry. Dla gości 20 "oczek" zdobył Pluta.

W ćwierćfinałowej rywalizacji Legia prowadzi 2:0. Kolejny pojedynek odbędzie się na Pomorzu Zachodnim w sobotę, 18 kwietnia o godz. 18:00.

Legia Warszawa - Spójnia Stargard Szczeciński 73:61 (11:24, 21:16, 20:14, 21:7)

Legia: Łukasz Wilczek 18, Aleksandrowicz 15, Kobus 15, Bierwagen 9, Marcel Wilczek 7, Malewski 5, Trybański 4, Cechniak 0, Kwiatkowski 0, Paszkiewicz 0, Świderski 0.

Spójnia: Pluta 20, Stokłosa 15, Łukasz Bodych 13, Koszuta 8, Wróblewski 3, Soczewski 2, Berdzik 0, Kasprzak 0, Mieczkowski 0.

Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 2:0 dla Legii

Źródło artykułu: