Kluczowa rozgrzewka - relacja z meczu Legia Warszawa - Spójnia Stargard Szczeciński

Nie było emocji w pierwszym meczu Legii Warszawa ze Spójnią Stargard Szczeciński. Wpływ na losy meczu miała kontuzja centra gości.

Patryk Neumann
Patryk Neumann

Koszykarze Legii Warszawa byli faworytem rywalizacji w I rundzie play-off I ligi ze Spójnią Stargard Szczeciński. Gospodarze do sobotniego pojedynku przystąpili w najsilniejszym składzie. W optymalnym zestawieniu do Warszawy udała się również Spójnia Stargard Szczeciński jednak w decydującym momencie sezonu zespół z Pomorza Zachodniego nie miał szczęścia. W czasie rozgrzewki kontuzji doznał Rafał Bigus. Doświadczony center, który w tym sezonie dostarczał drużynie dwucyfrowej liczby punktów i zbiórek nie zagrał i najprawdopodobniej nie zmieni się to w niedzielnym spotkaniu. To wielkie osłabienie, gdyż najkrótszą rotację trener Aleksander Krutikow ma wśród podkoszowych.

Od początku spotkania przeważała Legia. Spójnia starała się utrzymywać kontakt z rywalem do 8. minuty. Po celnych rzutach wolnych Łukasza Bodycha było wtedy 18:15. Później jednak przyjezdni przez sześć minut nie potrafili zdobyć punktu. Wojskowi podwoili dorobek i prowadzili 36:15.

Ostatnie minuty przed zmianą stron były lepsze w wykonaniu stargardzkich koszykarzy. Najpierw rzucili oni dziewięć "oczek" z rzędu, a następnie przed syreną oznajmiającą kwadrans przerwy dwukrotnie z dystansu przymierzył Piotr Pluta. Snajper Spójni zdobył w pierwszej połowie 17 punktów, lecz w drugiej części legioniści powstrzymali strzelca i dodał on cztery punkty. Aktywny był także Jerzy Koszuta. Trafił siedem z ośmiu rzutów z gry i zdobył w całym meczu 17 punktów. Łukasz Żytko miał sześć, a Marcin Stokłosa cztery asysty. Obaj rozgrywający byli jednak nieskuteczni a wobec braków pod koszem tylko wysoka forma obwodowych mogła dać nadzieję na wyrównaną walkę.

Na początku trzeciej kwarty było nawet 41:35, lecz Spójnia nie wykorzystała fatalnego początku stołecznej ekipy. Szalał Marcel Wilczek a sposób na Spójnię znalazł Mateusz Bierwagen, który w sobotę zdobył 20 punktów. Legia odskoczyła na kilkanaście "oczek" i nie pozwoliła już przeciwnikom się odrodzić. W czwartej kwarcie różnica jeszcze urosła. W play-offach ten fakt nie ma jednak większego znaczenia, gdyż do półfinału awansuje zespół, który odniesie trzy zwycięstwa. Drugi pojedynek zaplanowano na niedzielę, o godz. 17:00.

Świetną formę w meczach ze Spójnią potwierdził Łukasz Wilczek, który był motorem napędowym beniaminka. Jego osiągnięcie to 11 punktów, dziewięć asyst oraz siedem zbiórek. Stargardzianom przypomnieli się także byli zawodnicy drużyny z Pomorza Zachodniego. Marcel Wilczek zdobył 15 punktów i wywalczył 11 zbiórek. Michał Kwiatkowski w 11 minut uzbierał 11 "oczek".

Legioniści trafili siedmiokrotnie za trzy punkty. Wykorzystywali także rzuty wolne - 22/28. Dobrze dysponowana w tym elemencie była również Spójnia - 14/16. Największa różnica uwidoczniła się jednak w zbiórkach - 45:31 na korzyść gospodarzy. Grająca szybki basket Legia była trudna do zatrzymania dla Spójni, a goście mieli kłopoty z przewinieniami. Po cztery faule złapali Jerzy Koszuta, Arkadiusz Soczewski oraz Łukasz Bodych.

Legia Warszawa - Spójnia Stargard Szczeciński 85:63 (24:15, 17:18, 16:12, 28:18)

Legia: Bierwagen 20, Marcel Wilczek 15, Kwiatkowski 11, Łukasz Wilczek 11, Kobus 10, Cechniak 7, Trybański 7, Aleksandrowicz 2, Świderski 2, Paszkiewicz 0.

Spójnia: Pluta 21, Koszuta 17, Soczewski 10, Łukasz Bodych 6, Mieczkowski 4, Stokłosa 2, Wróblewski 2, Żytko 1, Berdzik 0, Paweł Bodych 0, Kasprzak 0.

Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 1:0 dla Legii

Startuje wyścig o TBL - zapowiedź I rundy play-off i play-out

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×