- Nie jest tajemnicą to, że od jakiegoś czasu jesteśmy mocno osłabieni, ponieważ Mitchell był dla nas bardzo ważnym zawodnikiem. Jednak przez 2,5 kwarty graliśmy całkiem przyzwoitą koszykówkę. Wiedzieliśmy, że nie możemy wdać się z gospodarzami w żadną wymianę ciosów, ponieważ nie mogłoby to skończyć się dla nas pomyślnie - rozpoczął swoją pomeczową wypowiedź trener, Jarosław Krysiewicz.
[ad=rectangle]
- W meczu z Czarnymi staraliśmy się grać trochę jak ze Stelmetem, tj. próbować momentami takiej "brudnej" koszykówki na pograniczu faulu i to w niej szukaliśmy swoich szans. Dodatkowo w nocy przed spotkaniem kłopoty żołądkowe miał Johnson, dlatego jego dobrej dyspozycji również nam trochę zabrakło. Chłopcy walczyli na tyle, ile starczyło im sił. Musimy teraz koncentrować się na swoich kolejnych spotkaniach i liczyć, że ktoś nam pomoże, dzięki czemu znajdziemy się w fazie play-off - kontynuował opiekun zespołu z Kutna.
Polfarmex rozegrał bardzo dobrą pierwszą połowę - po pierwszej kwarcie prowadził, natomiast po dwudziestu minutach minimalnie przegrywał, ale wydaje się, że po przerwie w szeregach gości zabrakło nieco szerszej rotacji, co skrzętnie wykorzystali słupszczanie. - Nasza rotacja jest mocno zawężona. Brzydko mówiąc zabrakło nam po prostu zdrowia. Graliśmy w zasadzie tylko dwoma wysokimi, bo Johnson na boisku tylko tyle, co był. Wszystko to, co sobie założyliśmy, to do przerwy funkcjonowało. Mieliśmy między innymi wyłączyć z gry Karola Gruszeckiego i do przerwy nam się to udawało, gdyż zdobył raptem 4 punkty, ale na koniec meczu miał ich aż 22 i to między innymi zadecydowało o tym, że nie udało nam się wywieźć zwycięstwa ze Słupska - zakończył trener Krysiewicz.