Po tym jak Zagłębiacy pokonali Wikanę Start Lublin (104:95) oraz Anwil Włocławek (90:77) byli o krok od sprawienia niespodzianki we Wrocławiu. Bitwę z WKS Śląskiem przegrali bowiem różnicą zaledwie czterech punktów, a wrocławianie szalę zwycięstwa na swoją stronę przechylili dopiero w dogrywce.
[ad=rectangle]
Ponadto Śląsk musiał gonić wynik, gdyż przegrywał nawet 23 "oczkami". Dla podopiecznych Wojciecha Wieczorka porażka we Wrocławiu była więc tym bardziej bolesna. - Mieliśmy 23 punkty przewagi i naszym zadaniem było nie dopuścić, aby Śląsk wrócił do gry. Fakt faktem, że nie wykorzystaliśmy kilku prostych okazji, bo jeśli byśmy odjechali na 30 lub więcej punktów, to byłoby po meczu - ubolewał po przegranej dąbrowski szkoleniowiec.
Po batalii we Wrocławiu jego zespół szybko musiał otrząsnąć się z porażki, w środę rozegra bowiem kolejny pojedynek. - Nie pozostaje nam nic innego, jak wyjść na parkiet i walczyć na sto procent, choć taka porażka, niestety, siedzi w głowie - przyznał kapitan Paweł Zmarlak. Gdy opadły pierwsze emocje, w szeregach MKS-u wzrosła mobilizacja i pojawiła się chęć sprawienia niespodzianki w najbliższym starciu, w którym beniaminek podejmować będzie AZS Koszalin.
Przed dąbrowianami trudne zadanie, lecz w bieżącym sezonie niejednokrotnie pokazywali, że gra przeciwko zdecydowanemu faworytowi idzie im dobrze. Przykładem jest choćby ich ostatni mecz ze Śląskiem. Dla Akademików środowa konfrontacja w Dębowym Mieście będzie ważna. Po słabym występie w Zgorzelcu (porażka 68:103) zespół znacznie lepiej zaprezentował się w starciu z lublinianami. Akademicy triumfowali 80:66, a o ich zwycięstwie zadecydowała ostatnia kwarta, którą wygrali aż 30:9!
AZS wciąż jest najlepszą drużyną ligi pod względem skuteczności rzutów z dystansu. Jeśli koszalinianie przepuszczą szturm na rywali, pozwoli im to na zbudowanie wysokiej przewagi, a zachowanie spokoju i konsekwentna gra znacząco przybliży ich do zwycięstwa nad beniaminkiem. Drużyna z Koszalina celuje w zajęcie na koniec sezonu zasadniczego najwyższego miejsca w ligowej tabeli, więc nie może pozwolić sobie na pomyłki, stąd konfrontacja w Dąbrowie Górniczej będzie dla niej taka ważna.
Ekipę w Dębowym Mieście poprowadzi Wojciech Zeidler, a nowy szkoleniowiec AZS-u, Kostas Flevarakis, będzie obserwował poczynania podopiecznych z wysokości trybun. W zeszłym tygodniu klub pożegnał się z Igorem Miliciciem, którego we wtorek na stanowisku pierwszego trenera zastąpił Flevarakis.
Zeidler drugi mecz z rzędu będzie prowadził Akademików. W swoim trenerskim debiucie na poziomie TBL pokonał bowiem Wikanę Start Lublin. - W ostatnim tygodniu próbowaliśmy złapać nieco świeżości przed play-offami. Idziemy takim cyklem, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że musimy wygrywać, aby zająć jak najwyższą lokatę. Nie możemy sobie pozwolić na żadne porażki. Musimy wystrzelić z formą w play-offach. Proszę zobaczyć, że wszystkie drużyny z czołówki grają nieco słabiej - mówił po zeszłotygodniowym zwycięstwie nad lublinianami.
AZS jest stawiany w roli faworyta środowej potyczki w Dąbrowie Górniczej. Czy koszalinianie udowodnią, że okres słabszej gry mają już za sobą? Pierwsze spotkanie pomiędzy MKS-em a AZS-em zakończyło się triumfem Akademików, którzy wygrali w stosunku 88:79.
MKS Dąbrowa Górnicza - AZS Koszalin / środa, 15 kwietnia 2015, godzina 18:00