Sobotnie spotkanie w Krakowie było hitem 12. kolejki grupy C drugiej ligi. Kielczanie, którzy przegrali ostatnie dwa wyjazdowe spotkania liczyli, że ta fatalna seria w końcu zostanie przerwana. Niestety, kolejny mecz w hali rywala zakończył się dla kieleckich koszykarzy niepomyślnie, chociaż gracze UMKS-u pretensje za przegrany pojedynek mogą mieć jedynie do siebie...
Pierwsza połowa nie zapowiadała tak dramatycznych okoliczności. Kielczanie przegrali co prawda pierwszą kwartę 19:20, jednak w drugiej zupełnie zdominowali grę. W pierwszych dwudziestu minutach serią trzech "trójek" popisał się Łukasz Pilecki, jednak to znakomita obrona UMKS-u (tylko 10 punktów Basketu w drugiej kwarcie) sprawiła, że kielczanie schodzili na przerwę prowadząc 39:30. Trzecią odsłonę lepiej rozpoczął UMKS (dwa punkty Rafała Gila), jednak przez kolejne minuty trzeciej kwarty to gospodarze nadawali ton grze. Ostatecznie krakowianie wygrali trzecią odsłonę 15:11, ale po 30 minutach wciąż prowadzili jednak kielczanie (50:45).
Jak się później okazało, dobry zwiastun gry Basketu w trzeciej kwarcie oznaczał prawdziwą pogoń gospodarzy. W pierwszych minutach ostatniej kwarty koszykarze ze Świętokrzyskiego zdołali jeszcze utrzymywać kilku punktową przewagę (53:51 w 33 minucie), jednak od tej pory zdecydowanie więcej wychodziło gospodarzom. W ekipie z Kielc zawodziła skuteczność (ważnych rzutów wolnych nie trafiali Hubert Makuch, Łukasz Fąfara i Łukasz Kasperzec) - W czwartej kwarcie nie trafiliśmy sześciu rzutów osobistych (w całym spotkaniu osiem przyp. red), jednak to nie tylko to zaważyło o naszej porażce - Powiedział po spotkaniu naszemu portalowi grający trener UMKS-u Grzegorz Kij.
Drugim kluczowym momentem spotkania były trzy celne rzuty z dystansu krakowian w końcówce sobotniego spotkania. - Przez większość część spotkania chłopcy bardzo dobrze realizowali założenia taktyczne. Chodziło nam przede wszystkim o wyłączenie z gry Tomka Suskiego i Jacka Moryty. Moment naszego zagapienia w czwartej kwarcie, gdy właśnie oni trafili trzy "trójki" (w całym spotkaniu zaledwie 5) wystarczył aby to gospodarze cieszyli się ze zwycięstwa - wzdychał Kij. Po nieudanych akcjach w ataku kielczanom pozostało jedynie szybko faulować rywali, jednak ci rzadko mylili się z linii rzutów osobistych.
Basket Kraków - UMKS Kielce 72:69 (20:19, 10:20, 15:11, 27:19)