Lawrence Kinnard: Fajnie zagrać tutaj ponownie

- Dobrze jest być znowu we Włocławku i fajnie jest móc ponownie zagrać w Hali Mistrzów - mówi Lawrence Kinnard, były skrzydłowy Anwilu Włocławek, po wygranej swojego Śląska Wrocław w Hali Mistrzów.

Lawrence Kinnard grał w Anwilu w sezonie 2011/2012. Amerykanin był częścią zespołu, który wyglądał imponująco, ale tylko na papierze. Uznany trener, zawodnicy z bogatymi życiorysami. W teorii wszystko wyglądało jak gotowy przepis na sukces. Sukcesu jednak zabrakło, Anwil w tamtym sezonie odpadł w ćwierćfinale play-off, a większość zawodników rozjechała się po świecie. Kinnard grał m.in. na Cyprze, a latem ściągnął go do siebie Śląsk Wrocław. I w barwach odwiecznego rywala Amerykanin pojawił się we Włocławku w środę.
[ad=rectangle]
- Dobrze jest być znowu we Włocławku i fajnie jest móc ponownie zagrać w Hali Mistrzów. Wiem oczywiście o aktualnych problemach Anwilu Włocławek, ale mam nadzieję, że ten klub wkrótce wyjdzie na prostą - powiedział zawodnik po zakończeniu spotkania 28. kolejki Tauron Basket Ligi.

Kinnard przebywał na parkiecie tylko przez 13 minut, ale grał bardzo efektywnie. Zdobył osiem punktów, trafiając m.in. dwie trójki, miał także pięć zbiórek.

- Zagraliśmy dobre spotkanie, ale też gospodarze prezentowali się skutecznie i zmusili nas do sporego wysiłku. To nie był łatwy mecz. W pierwszej połowie długo nie mogliśmy złapać swojego rytmu; ten złapaliśmy dopiero po zmianie stron. Potrzebowaliśmy innej jakości gry w i na szczęście udało nam się zagrać inaczej - stwierdził Amerykanin, a zapytany o przyczyny zmiany gry Śląska, odpowiedział - Przede wszystkim, byliśmy uważniejsi w obronie i przez to łatwiej nam się grało w ataku.

Śląsk wygrał po raz szósty z rzędu i wydaje się, że w play-off wejdzie mocno rozpędzony. W najbliższy weekend wrocławianie zagrają bardzo ważny mecz z AZS Koszalin.

- Jako zespół jesteśmy w dobrej formie, gramy skutecznie w ostatnim czasie i jestem dobrej myśli - zakończył Kinnard.

Komentarze (0)