NBA: Fantastyczny mecz w Los Angeles! Spurs wygrali po dogrywce z Clippers!

East News / Tim Duncan
East News / Tim Duncan

To było znakomite widowisko, które dostarczyło mnóstwo emocji. Clippers stoczyli pasjonującą walkę ze Spurs, ale ostatecznie ulegli po dogrywce mistrzom NBA, którzy wyrównali stan rywalizacji.

Obrońcy tytułu nieudanie rozpoczęli play-off. W pierwszym starciu dość wyraźnie ulegli Clippers. Tym razem zawodnicy Gregga Popovicha wypadli zdecydowanie lepiej, choć nie mieli wcale łatwej przeprawy. Spurs byli już blisko zwycięstwa w czwartej kwarcie. Niespełna siedem minut przed końcem prowadzili po trafieniu Kawhiego Leonarda dziesięcioma punktami.
[ad=rectangle]
Ale później do walki włączył się DeAndre Jordan, który trafiał i wykorzystywał rzuty osobiste. Gospodarze zdołali zmniejszyć dystans, a dwie minuty przed ostatnią syreną doprowadzili nawet do wyrównania. W ostatnich sekundach obie strony miały swoje okazje, aby przechylić szalę na swoją korzyść, ale obie też dopadła niemoc strzelecka. Efekt był taki, że doszło do dogrywki.

Za sprawą Blake'a Griffina ekipa z Los Angeles lepiej rozpoczęła dodatkowo rundę. Clippers objęli prowadzenie, ale mistrzowie NBA mogli liczyć Tima Duncana, który trafiał ważne rzuty, wspieranego przez Leonarda i Patricka Millsa. Ten ostatni zdobył zresztą punkty, które ostatecznie przyniosły wygraną drużynie z San Antonio. Ostrogi w rywalizacji do czterech zwycięstw doprowadziły do wyrównania i zyskały przewagę w kolejnych spotkaniach. To może być bardzo poważny argument.

Wspomniany wcześniej Duncan miał fragmenty słabszej gry. Popełniał wówczas sporo błędów, ale generalnie spisał się znakomicie. Weteran zdobył aż 28 punktów i dołożył 11 zbiórek oraz 4 asysty. Na wysokim poziomie zagrali też Leonard i Mills, którzy uzbierali odpowiednio 23 i 18 "oczek". Pierwszy z nich był w dodatku blisko double-double, ale zabrakło mu jednej zebranej piłki.

Clippers pokazali charakter, dzielnie walczyli, ale ostatecznie ulegli. Koszykarze Doca Riversa mogą sobie pluć w brodę, że nie udało im się w pełni wykorzystać atutu własnego parkietu. W ich szeregach najlepiej wypadli Griffin, Jordan i Chris Paul. Wymieniony tercet zdobył razem 70 punktów.

Los Angeles Clippers - San Antonio Spurs 107:111 (24:28, 23:24, 27:25, 20:17, d. 13:17)
(Griffin 29, Paul 21, Jordan 20, Redick 16, Crawford 11 - Duncan 28, Leonard 23, Mills 18, Diaw 12)

Stan rywalizacji: 1:1

Komentarze (7)
Maciej Karolczak
23.04.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No wlasnie timi admiral leonard i nie ma clipersow jordan pomimo tego ze jest dobry to bylby bezbronny a grifin po koszem by nie istnial ale to takie moje zdanie chociaz doceniam klase wszystki Czytaj całość
avatar
Rouster
23.04.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tim miał genialny wzorzec do naśladowania i właśnie jest w wieku kiedy Admirał zakończył karierę 
avatar
De Puta Madre
23.04.2015
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Już prawie 39... Dla mnie Timi to GOAT i basta! 
Maciej Karolczak
23.04.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Timi szacun gdyby taki grifin i jordan i cala ta smietanka byla w twoim wieku to mogla by pomarzyc o takiej grze na takim poziomie a ty pokazujesz ze te 38 lat tonie jest przeszkoda jak by sie Czytaj całość
avatar
TylkoWłókniarz
23.04.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mówiłem,że San Antonio łatwo skóry nie sprzeda.