Od pierwszego meczu tych zespołów w Świebodzicach sporo się zmieniło zarówno we Włocławku, jak i w wałbrzyskim zespole. Wszystko oczywiście za sprawą słabych wyników z początku sezonu. Głównymi winowajcami takiego stanu rzeczy po obu stronach barykady byli trenerzy. W Wałbrzychu pracę stracił Jerzy Chudeusz, natomiast we Włocławku eksperyment pt. Zmago Sagadin okazał się zupełną klapą. Nowy trener Victorii Górnika - Andrzej Adamek, szybko przemeblował skład zespołu pod siebie, sprowadzając m.in. byłych podopiecznych ze Śląska Wrocław. Anwil natomiast, aż tak dużych zmian personalnych nie przeprowadził.
Po objęciu stanowiska pierwszego szkoleniowca Anwilu Włocławek przez Igora Griszczuka wydawało się, że na Kujawach wszystko wraca do normy i po początkowych niepowodzeniach włocławianie znów zawitają w czubie tabeli. Jednak ostatni okres w wykonaniu tego zespołu to zdecydowanie gra w kratkę i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Po cennym zwycięstwie w Zgorzelcu, Anwil przegrywa w słabym stylu z Atlasem Stalą na własnym parkiecie. Później nadchodzi przekonująca wygrana z liderem tabeli Polpharmą Starogard Gdański, by w następnych meczach męczyć się z Sokołowem Zniczem i gładko przegrać z Kotwicą Kołobrzeg we własnej hali.
To na pewno nie napawa optymizmem kibiców włocławskiego klubu, tym bardziej, że taka gra nie zwiastuje nadziei na ustabilizowanie formy. Co gorsza, nie sprawdził się Brian Brown, który po okresie próbnym został odesłany do domu przez trenera Griszczuka, tuż po przegranym spotkaniu z Kotwicą Kołobrzeg. To oznacza, że włodarze Anwilu nadal muszą szukać pomocy dla Łukasza Koszarka, cały czas osamotnionego na pozycji rozgrywającego. - Trener Griszczuk dał Brownowi więcej minut w meczu z Kotwicą, aby zobaczyć, czy będzie nam pomocny. Okazało się jednak, że tak nie jest i dlatego teraz szukamy nowego gracza. Na rynku jest kilka ciekawych nazwisk, jednak niestety poza naszym zasięgiem finansowym - mówi Krzysztof Szablowski, asystent trenera Griszczuka.
Jeśli chodzi o obecny skład to niepochlebne opinie wśród włocławskich fanów zbiera m.in. Ian Boylan, który zdecydowanie rozczarowuje swoją postawą. Mecz z Victorią Górnikiem może pokazać, czy Amerykanin w końcu odnajdzie się w taktyce Anwilu, czy nadal będzie bezbarwny i niewiele wnoszący do gry włocławian. Co ciekawe skrzydłowy Anwilu nie trafił ostatnich 11 rzutów za trzy punkty w lidze, a jego skuteczność w tym elemencie gry wynosi zatrważające 15 procent! I wciąż spada…
Victoria Górnik Wałbrzych natomiast, pogrąża się w coraz większym marazmie i nic nie wskazuje na to, aby taki stan rzeczy miał się zmienić. Zwycięstwo z Asseco Prokomem 16.11.2008 roku, mogło zapowiadać, że wałbrzyszanie zaczną piąć się w górę tabeli.Tak się jednak nie stało i od tamtego momentu zespół prowadzony przez trenera Andrzeja Adamka wygrał tylko raz - z Sokołowem Zniczem Jarosław. Niepocieszające dla gości jest także to, że w tym sezonie nie zdołali jeszcze wygrać meczu w hali rywala, a mając na uwadze, że spotkanie odbędzie się w Hali Mistrzów we Włocławku, to na pewno Victoria Górnik nie będzie występował w roli faworyta. - Nie ma sensu wskazywać faworyta, gdyż często jest tak, że w tej roli gra się ciężej i bywa, że ten potencjalnie słabszy zespół gra bez obciążeń psychicznych i dlatego gra mu się łatwiej - mówi Szablowski.
Ten mecz będzie prawdziwym sprawdzianem dla podkoszowych zawodników wałbrzyszan. W kilku ostatnich meczach dosłownie miażdżyli rywali w tym elemencie gry i byli lepsi także od najlepszych w lidze, w klasyfikacji zbiórek, koszykarzy Kotwicy Kołobrzeg. Teraz naprzeciwko nim staną włocławianie, wśród których prym wiodą Oliver Stević, ze średnią 6,4 zbiórek na mecz, Marko Brkić 5,6 zbiórek i Paul Miller pięć zebranych piłek w każdym spotkaniu. Wygrana walka pod tablicami, nie daje jednak pewności na zwycięstwo w meczu i Victoria Górnik już kilka razy się o tym przekonał.
Mecz odbędzie się we wtorek, 23.12.2008 roku o godzinie 18:00 w Hali Mistrzów we Włocławku, znajdującej się przy ulicy Chopina 8. Bilety w cenie 15 i 20 zł, do nabycia w kasach hali.