Rządy króla Adama - relacja z meczu PGE Turów - PBG Basket

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

PGE Turów zmierza obecnie w zupełnie innym kierunku niż PBG Basket. Poznaniacy powoli wychodzą z dołka, do którego wpadli koszykarze ze Zgorzelca. Wicemistrzowie Polski przegrali w poniedziałek u siebie 64:72 z beniaminkiem PLK.

- Mimo porażki, chciałbym pogratulować zawodnikom za dobry mecz - mówił na pomeczowej konferencji prasowej Boban Mitev, pełniący w poniedziałek obowiązki pierwszego trenera PGE Turowa. Macedończyk miał prawo być zadowolony z gry swoich podopiecznych, ale tylko do 35 minuty.

Pięć minut przed końcem spotkania był remis po 60, ale żadna z ekip, mimo usilnych prób, nie była w stanie trafić do kosza w ciągu kolejnych stu osiemdziesięciu sekund. Wówczas dwukrotnie sfaulowany został Adam Wójcik. 38-letni weteran polskich parkietów ani razu się nie pomylił i wyprowadził swój zespół na czteropunktowe prowadzenie, a gospodarze stanęli. Goście do końca meczu pewnie wykonywali rzuty wolne i dość sensacyjnie zdobyli niezwykle gorący zgorzelecki teren. - Moim zdaniem o zwycięstwie zespołu z Poznania zadecydowało te kilka zbiórek w ataku i kilka przechwyconych niczyich piłek w czwartej kwarcie - dodał Mitev.

Początek spotkania wcale nie zapowiadał wygranej PBG Basketu. Chris Daniels świetnie rozpoczął mecz, a po chwili zgorzelczanie prowadzili już 16:10, ale nagle zupełnie się zatrzymali i pozwolili rywalom zdobyć dziewięć punktów z rzędu. Wicemistrzowie Polski wrócili jednak do gry w drugiej kwarcie, kiedy wszystkim kierował Iwo Kitzinger. Polak bardzo dobrze był dysponowany w ataku, co przy czterech trójkach gospodarzy pozwoliło im schodzić do szatni prowadząc 36:31.

PGE Turów wygrywał już różnicą ośmiu punktów, ale nie do zatrzymania pod koszem był Wójcik. - Przeciwnicy ewidentnie wykorzystywali swoją siłę podkoszową, a notorycznie faulowany Adam Wójcik wykonał trzynaście rzutów wolnych, co zauważył i wykorzystywał trener Kijewski - komentował po meczu Iwo Kitzinger.

Po zmianie stron to goście rzucili się do ataku i w mgnieniu oka na tablicy świetlnej widniał remis. Od tej pory trwała walka kosz za kosz, chociaż pod koniec trzeciej kwarty PGE Turów prowadził 51:44 po trójce Iwo Kitzingera. Straty dwoma celnymi trafieniami z dystansu zmniejszył Jan Moćnik i gra zaczęła się od nowa.

Koszykarze PBG Basket, dzięki poniedziałkowej wygranej w Zgorzelcu, odnotowali swoje pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Porażka PGE Turowa z beniaminkiem znacznie komplikuje sytuację wicemistrzów Polski i nie napawa optymizmem. Zgorzelecka ekipa odpadła już z rywalizacji o Eurocup, a w Polskiej Lidze Koszykówki coraz bardziej oddala się od czołówki. Podopieczni Saso Filipovskiego doznali piątej porażki z rzędu.

Spotkanie z trybun oglądał słoweński pierwszy trener PGE Turowa, który został zawieszony przez PLK S.A. na trzy miesiące. Zastępujący go Boban Mitev, chociaż rotował składem, jak tylko mógł i motywował swoich graczy, nie dał rady przerwać czarnej serii porażek wicemistrzów Polski.

PGE Turów Zgorzelec - PBG Basket Poznań 64:72 (16:19, 20:12, 15:19, 13:22)

PGE Turów: Kitzinger 18 (2), Drobnjak 9 (1), Harris 9 (2), Daniels 6, Turek 6, Bailey 4, Roszyk 4, Bochno 3 (1), Witka 3 (1) i Miljkovic 2.

PBG Basket: Wójcik 20, Brown 11, Davis 10, Szawarski 10 (2), McLean 6, Moćnik 6 (2), Brannen 5, Bigus 2, Jones 2 i Smorawiński 0.

Źródło artykułu: