W tym sezonie gdynianom udało się już raz pokonać zespół z Winnego Grodu. Jednak było to na początku rozgrywek, kiedy to drużynę prowadził jeszcze Andrzej Adamek, a pierwszoplanową postacią był Steve Burtt. Jeden jest asystentem pierwszego trenera, a drugi w Stelmecie już nie gra. Od tamtego czasu zmieniło się naprawdę dużo.
Po dojściu Saso Filipovskiego zespół bardzo zmienił swoje oblicze. Słoweniec postawił na defensywę. Wiele meczów zielonogórzanie wygrali dzięki solidnej grze w obronie. Czy w play-offach będzie podobnie?
[ad=rectangle]
- Nie patrzyliśmy na to, z kim będziemy rywalizować. Dla najważniejsze jest to, że znaleźliśmy się w play-offach. To nas interesowało najbardziej. Stelmet to zespół przede wszystkim grający w defensywie. Ich gra pod wodzą Saso Filipovskiego tak własnie wygląda. PGE Turów Zgorzelec jest nieco inną drużyną, bo oni przede wszystkim nastawiają się na ofensywę. Obie drużyny są bardzo mocne, ale preferują nieco inne style - mówi Piotr Szczotka, kapitan Asseco Gdynia.
- Pierwsze dwa mecze gramy na wyjeździe. Przydałoby się coś ugrać w Zielonej Górze. Chcemy trochę krwi im napsuć - dodaje Szczotka.
W poprzednim sezonie obie drużyny również rywalizowały na poziomie ćwierćfinału. Po dwóch meczach był remis 1:1, ale ostatecznie to zielonogórzanie cieszyli się z awansu do kolejnej fazy.
- Było nerwowo. Pamiętam, że wówczas mecz decydował się w końcówce. Było sporo emocji. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie. Naszą przewagą jest to, że teraz mamy więcej ludzi do grania i nasza intensywność będzie większa - zaznacza Szczotka.