Stelmet jedną nogą w finale! Wicemistrz po raz drugi wygrał z Rosą!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Stelmet po raz drugi wygrał z Rosą i potrzebuje tylko jednego zwycięstwa, aby awansować do finału! Zielonogórzanie mieli tym razem więcej problemów z pokonaniem rywala, ale zaliczyli świetny finisz.

W pierwszym meczu Rosa nie miała wiele do powiedzenia. Zespół Wojciecha Kamińskiego wyraźnie ustępował swojemu przeciwnikowi, ale w drugim starciu był znacznie groźniejszy. Przyjezdni poprawili się zwłaszcza w ofensywie. Radomianie grali agresywnie i skutecznie. Udawało im się przebić przez dobrą defensywę Stelmetu, dzięki czemu potrafili objąć wyraźne prowadzenie. [ad=rectangle] W drugiej kwarcie był moment, kiedy Rosa zaczęła nawet uciekać. Wicemistrzowie Polski spisywali się kiepsko i nie mogli liczyć na Quintona Hosleya, który był liderem w pierwszym spotkaniu. Amerykanin przebywał sporo czasu na parkiecie, ale nie potrafił pociągnąć swojego zespołu. Pudłował.

Na domiar złego w ekipie Sasy Filipovskiego problemy z przewinieniami mieli podkoszowi - Jure Lalić i Adam Hrycaniuk. Ten pierwszy miał świetny początek, ale szybko popełniał kolejne przewinienia. Zresztą nie wytrzymał do końca, bo w końcu musiał zejść z boiska. Ten drugi przebudził się w drugiej części zawodów i sprawiał mnóstwo problemów przeciwnikowi.

Radomianie długo takiego tempa nie wytrzymali. Jeszcze przed przerwą zielonogórzanie zniwelowali straty i znowu rozpoczęła się twarda, nieustępliwa walka. Żadna ze stron nie potrafiła odskoczyć ani narzucić swojego stylu gry. Sytuacja zmieniła się dopiero w ostatniej odsłonie.

Wówczas przebudził się Stelmet. Za sprawą kapitalnej postawy Przemysława Zamojskiego i Łukasza Koszarka, którzy skutecznie rzucali z dystansu, drużyna z Winnego Grodu osiągnęła sporą przewagę. Właściwie wykonali milowy krok w kierunku zwycięstwa, zwłaszcza że radomianie nie potrafili odpowiedzieć. Zawodnicy Kamińskiego pudłowali i popełniały błędy, co skończyło się dla nich fatalnie.

Rosa jeszcze próbowała się podnieść, ale kiedy tylko się zbliżyła to kolejny cios zadał Koszarek. Doświadczony rozgrywający spisał się jak przystało na lidera. Nie tylko zdobył aż 18 punktów, ale dołożył jeszcze 8 asyst i 6 zbiórek. Do tego nie zawiódł w najważniejszym momencie.

W ogóle w ekipie Filipovskiego świetnie spisali się Polacy. Oprócz Koszarka dobrze wypadli też Zamojski i Hrycaniuk, którzy zdobyli po 11 punktów. W Rosie najskuteczniejszy był Michał Sokołowski. 22-letni zawodnik uzbierał 14 "oczek". Przeciętnie wypadli Amerykanie Mike Taylor i Danny Gibson. Obaj mieli duże problemy ze skutecznością, w szczególności na dystansie. Bez nich wygrana była mimo wszystko poza zasięgiem.

Stelmet Zielona Góra - Rosa Radom 75:67 (20:20, 16:17, 17:15, 22:15)

Stelmet: Koszarek 18, Zamojski 11, Hrycaniuk 11, Robinson 9, Lalić 7, Troutman 7, Cel 6, Hosley 4, Chanas 2.

Rosa: Sokołowski 14, Majewski 10, Gibson 9, Mirković 8, Turek 8, Taylor 7, Jeszke 4, Witka 3, Szymkiewicz 3, Adams 1.

Stan rywalizacji: 2-0 dla Stelmetu

Źródło artykułu:
Czy Stelmet zostanie mistrzem Polski?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (16)
avatar
Stelmet666
18.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sory za literówkę w poprzednim kom. Poniosło mnie bo ile można słuchać i oglądać jak to sędziowie walą takie babole, i to się zdarza coraz częściej  
avatar
Michalik józef
18.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
zastal znowu psim swędem w końcówce...bo koniowi w czarnych rajstopach 2 razy zeszło i weszło za 3. No i ten największy kafar w historii polskiego basketu - mistrz zasłon z łokcia i klaty.  
lacov
18.05.2015
Zgłoś do moderacji
2
4
Odpowiedz
A po drugie lubię denerwować tych mniej inteligentnych :)) tak dla ułatwienia  
lacov
18.05.2015
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
Stelemcik słabi jesteście :) Chłopaki z Rosy to już ręce rozkładali bo decyzje sędziowskie raziły ! Co turaj dużo mowić w naszej lidze nigdy nic sie nie zmieni. Ale tak to jest jak na najniższy Czytaj całość
avatar
Robert Lemiński
18.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
uffff, obstawiałem 1:1, i o włos... wielki mecz łukasza Koszarka i w końcu niezły Przemka Zamojskiego i o dziwo Hrycaniuka (został do końca, nie był spóźniony, przez co nie łapał niepotrzebnych Czytaj całość