Zespół Donaldasa Kairysa miał mocne otwarcie, co zawdzięczał w sporym stopniu Michała Nowakowskiego. 26-letni Polak był niezwykle efektywny i sprawiał mnóstwo problemów mistrzowi. Gospodarze objęli wyraźne prowadzenie, ale nie potrafili utrzymać takiej wydajności i z czasem grali nieco słabiej w ataku. Wciąż jednak szczelnie bronili, dzięki czemu utrzymywali korzystny rezultat.
[ad=rectangle]
Dopiero w kolejnej odsłonie PGE Turów pokazał prawdziwą dominację. Obrońcy tytułu wprost fantastycznie spisali się po obu stronach parkietu i zdołali zatrzymać przeciwnika (zaliczyli nawet serię 20:0!), który dołożył jedynie cztery punkty w tej części meczu, trafiając raptem dwa rzuty z gry. Podopieczni Miodraga Rajkovicia spisali się jak przystało na mistrza. Zgorzelczanie na początku byli niemrawi, nie wyglądali na zdeterminowanych i głodnych triumfu, ale to się później zmieniło.
Goście wypracowali w krótkim czasie tak wielką przewagę, że ich wygrana była praktycznie przypieczętowana. Tylko nagłe załamanie dyspozycji mogło im ją odebrać. Tyle że do tego nie doszło. Wprost przeciwnie. Energa Czarni nadal spisywali się kiepsko w ataku. Brakowało im skuteczności. Zawodzili praktycznie wszyscy, więc to musiało się dla nich źle skończyć. Nic dziwnego, że PGE Turów zdołał jeszcze powiększyć swoją przewagę.
W ostatniej kwarcie "Czarnym Panterom" udało się zmniejszyć dystans, ale wtedy już nie było mowy o odwróceniu losów spotkania. Mistrz Polski osiągnął bowiem swój cel i pokazał, że jeśli tylko zagra na miarę swoich możliwości, to jest zdecydowanie silniejszą drużyną. Zresztą wiele mówi końcowy rezultat spotkania.
W słupskim zespole zawiódł Jerel Blassingame. Amerykanin, który w poprzednich meczach był liderem, tym razem spisał się po prostu kiepsko. Nie chodzi nawet o jego skuteczność, która była wręcz tragiczna, co raczej o kierowanie grą gospodarzy. J-Blass zaliczył aż osiem strat przy zaledwie czterech asystach. To zdecydowanie nie był dobry występ doświadczonego koszykarza.
Najskuteczniejszym graczem obrońców tytułu był Tony Taylor. Amerykanin zagrał naprawdę dobre spotkanie, choć nieźle spisali się też Damian Kulig (double-double - 11 punktów i 12 zbiórek) czy Michał Chyliński.
Mecz numer 4 zaplanowano na czwartek.
Energa Czarni Słupsk - PGE Turów Zgorzelec 54:74 (18:18, 4:22, 11:19, 21:15)
Energa Czarni: Shiloh 10, Nowakowski 10, Pasalić 9, Eziukwu 8, Cesnauskis 5, Mokros 5, Borowski 4, Seweryn 3, Blassingame 0.
PGE Turów: Taylor 15, Chyliński 12, Kulig 11, Dylewicz 10, Czyż 8, Collins 6, Moldoveanu 5, Jaramaz 3, Natiażko 2, Wright 2, Gospodarek 0.
Stan rywalizacji: 2-1 dla PGE Turowa