Alex McLean: Nie czuję się bohaterem

Alex McLean rozegrał znakomite spotkanie przeciwko drużynie Atlasa Stali Ostrów. Amerykanin zdobył w derbach Wielkopolski 22 punkty i dołożył do tego 8 zbiórek. Po zakończeniu niedzielnego spotkania skrzydłowy poznańskiej ekipy nie krył swojego zadowolenia.

- Przez całe spotkanie graliśmy bardzo agresywną koszykówkę. Byliśmy niesłychanie zmobilizowani, żeby odnieść kolejne ligowe zwycięstwo. Kluczem do sukcesu była na pewno skuteczna gra w defensywie. W tym elemencie spisaliśmy się naprawdę bardzo dobrze. W koszykówce zawsze obowiązuje prosta zasada - im lepiej grasz w obronie, tym większe masz szanse na zwycięstwo - powiedział dla portalu SportoweFakty.pl Alex McLean.

Amerykanin zwrócił także uwagę na przewagę jego zespołu w podkoszowej walce. - To był na pewno jeden z czynników, który zadecydował o naszym sukcesie. Nie da się ukryć, że w trakcie treningów z uporem maniaka pracujemy nad zbiórkami. Skuteczna gra na tablicach sprawia, że każde spotkanie staje się znacznie łatwiejsze - tłumaczy.

Skrzydłowy poznańskiej drużyny zagrał znakomite spotkanie, ale, jak przyznaje, nie czuje się bohaterem. - W żadnym wypadku nie uważam, że się za bohatera ostatniego pojedynku. Zawsze staram się grać najlepiej jak tylko potrafię i robię to z myślą o mojej drużynie. Cieszę się, że pokonaliśmy ostrowski zespół. To bardzo ważne zwycięstwo - przyznał.

McLean uważa, że ostatnie spotkania są przełomowym momentem tego sezonu dla jego drużyny. - To naprawdę bardzo ważny moment w tym sezonie. Wierzę, że będziemy w stanie grać równie skutecznie w kolejnych pojedynkach i dzięki temu wrócić do walki o awans do fazy playoff. W pierwszej połowie sezonu rzeczywiście nie radziliśmy sobie zbyt dobrze. Myślę, że przyczynę należy upatrywać w kontuzjach, które trapiły nasz zespół. Powiem szczerze, że było ich bardzo wiele. Kontuzjowany był między innymi Joel czy też Bobby. W tej chwili mamy bardzo silny zespół, który stać na wiele. W ostatnich spotkaniach w naszej ekipie pojawił się prawdziwy duch drużyny. Teraz tworzymy jedność! - zakończył Amerykanin.

Komentarze (0)