Drużyna Davida Blatta znalazła się w znakomitym położeniu. Co prawda Kawalerzyści przegrali na otwarcie, ale w kolejnych dwóch meczach wygrali i prowadzili 2-1. Mało tego, mieli mecz u siebie i mogli zadać kolejny cios. Cios, po którym zapewne Wojownicy nie zdołaliby się już podnieść. Zawodnicy Steve'a Kerra nie mieliby bowiem już marginesu błędu.
Najlepsza drużyna sezonu zasadniczego udowodniła jednak, że jest naprawdę mocna i jeszcze nie składa broni. GSW w naprawdę dobrym stylu uporało się na wyjeździe z Cleveland, które fatalnie zagrało w ataku i nie miało w gruncie rzeczy nic do powiedzenia.
[ad=rectangle]
- Byliśmy zdesperowani. Graliśmy naprawdę głodni. To było niesamowite przyjechać tutaj i narzucićswoją grę po obu stronach parkietu i grać naszą piłkę. To dawało nam zwycięstwa przez cały sezon - powiedział po meczu Klay Thompson, który tym razem nie zachwycił. Jeden z liderów Warriors uzbierał tym razem tylko 9 punktów, trafiając 1 z 5 rzutów za trzy.
Różnica polegała nie tylko na tym, że to goście byli bardziej zdeterminowani. Cavaliers mieli ogromne problemy w rzutach z dystansu. W całym spotkaniu trafili ich zaledwie 4, ale Matthew Dellavedova i J.R. Smith razem spudłowali aż 16 z 18 prób. Nawet LeBron James nie był do końca sobą. To był przeciętny występ w finale, choć ponownie był blisko triple-double. Tyle że w tym spotkaniu niczego by to nie zmieniło.
Warriors zagrali po prostu na wysokim poziomie. Przez cały mecz potrafili utrzymać solidną skuteczność i oddalać zagrożenie, kiedy tylko pojawiało się na horyzoncie. To miało miejsce w trzeciej odsłonie, kiedy gospodarze byli zaledwie krok za przeciwnikiem, ale nie potrafili go dopaść. Wpływ na to miała dyspozycja Stephena Curry'ego i Andre Iguodali.
Wymieniony duet poprowadził GSW do okazałego zwycięstwa. Obaj zdobyli po 22 punkty. Pierwszy trafił 8 z 17 rzutów z gry, drugi był nieco lepszy i trafił 8 z 15. Wygranej nie byłoby jednak bez wsparcia Harrisona Barnesa i Draymonda Greena, którzy również zagrali solidne spotkanie.
Najlepszy zespół sezonu zasadniczego doprowadził do remisu w serii 2-2 i odzyskał przewagę parkietu. Aktualnie to Cavaliers są w nieco gorszym położeniu.
Cleveland Cavaliers - Golden State Warriors 82:103 (24:31, 18:23, 28:22, 12:27)
(Mozgow 28, James 20, Thompson 12, Dellavedova 10 - Curry 22, Iguodala 22, Green 17, Barnes 14)
Stan rywalizacji:
2-2
Po tym meczu u buka: GSW - 1.2, a CC - 3.6
Kibicuje CC, ale niestety taka jest prawda.