Po ubiegłotygodniowym meczu z Asseco Prokomem Sopot, Aleksander Krutikow, szkoleniowiec inowrocławskiego klubu, nie miał zbyt wielu powodów do zadowolenia. Jego podopieczni przegrali czwarty mecz z rzędu, a na dodatek do grona kontuzjowanych wcześniej Łukasza Wichniarza i Artura Robaka, dołączyli Michał Świderski oraz Kyle Landry. Szczegółowe badania, jakie przeprowadzono narzekającym na urazy zawodnikom wykazały, że kontuzje nie są aż tak groźne, jak wcześniej przewidywano i być może wszyscy, oprócz Wichniarza, którego czeka dłuższa, bo sześciotygodniowa przerwa, zagrają w niedzielnym meczu w Victorią Górnikiem. We wtorek z zespołem z pełnym obciążeniem ćwiczyli już Robak i Świderski, a ponadto kontrakt z kujawskim klubem podpisał nowy zawodnik, łotewski skrzydłowy - Ivars Timermanis.
W niedzielnym meczu trener Krutikow, wbrew wcześniejszym zapowiedzią, nie mógł jednak skorzystać ze wszystkich swoich koszykarzy. W niemalże ostatniej chwili z meczowego składu wypadł Łukasz Obrzut, który nabawił się kontuzji stawu skokowego. Zdolny do gry był z kolei Landry. Kanadyjczyk w porę zdążył wyleczyć uraz kostki i w starciu z wałbrzyszanami, mimo, że w tygodniu poprzedzającym mecz trenował lżej niż pozostali, w niedzielę należał do wyróżniających się zawodników (9 punktów, na bardzo dobrej skuteczności, 10 zbiórek i 4 przechwyty, asysta). Równie dobrze zaprezentował się amerykański rzucający Eddie Miller. 23-latek po raz kolejny był najskuteczniejszym graczem inowrocławian (21 punktów, 3 zbiórki, 4 przechwyty, asysta). Co więcej, zdobywane przez niego punkty, a zwłaszcza te zza linii 6.25 (w trzeciej kwarcie 3 „trójki) miały miejsce w bardzo ważnych momentach dla losów całego spotkania. Absolwent amerykańskiej uczelni Fresno State, najwyraźniej doszedł do formy po małym kryzysie, jaki miał miejsce chociażby we wcześniejszych meczach, z kwidzyńskim Bank BPS Basketem oraz Kotwicą Kołobrzeg. W obu tych pojedynkach rzucił w sumie tylko 6 punktów, które przy jego ówczesnym średnim dorobku 15 "oczek" na mecz – wyglądały w jego indywidualnych statystykach co najmniej słabo. W późniejszych spotkaniach (odpowiednio 20, 16 i 20 punktów) prezentował się już zdecydowanie lepiej.
Dobrze w debiucie zagrał Ivars Timermanis. Łotewski skrzydłowy, który w tym sezonie wystąpił wcześniej raptem w czterech meczach (wszystkie w barwach niemieckiego Eisbaren Bremerhaven, (średnio 12 minut, 2,8 punktu, 1,5 zbiórki) w potyczce przeciwko Górnikowi, w nieco ponad 21 minut, uzyskał 9 punktów, 4 zbiórki, asystę i blok. 26-latek może okazać się więc solidnym, a przy tym dość uniwersalnym graczem. Na parkiecie może występować bowiem na pozycji zarówno niskiego, jak i silnego skrzydłowego.
W składzie tegorocznego beniaminka wciąż znajduję się Dawid Witos. Polski rzucający podpisał wcześniej krótkotrwałą, trwającą dwa tygodnie umowę. Po meczach z Anwilem i Asseco Prokomem, trener Krutikow miał zadecydować, czy kontrakt z zawodnikiem zostanie przedłużony. Włodarze Sportino ustalili jednak, że póki co, przedłużą koszykarzowi okres próbny.
Niedzielnym zwycięstwem inowrocławianie przerwali passę czterech meczów bez zwycięstwa. W następnym meczu podejmą we własnej hali Energę Czarnych Słupsk, z którą podopieczni Krutikowa w tym sezonie już wygrali, sprawiając tym samym wielką niespodziankę.