Nie żyje były zawodnik NBA Jackson Vroman. Urodzony w Kalifornii koszykarz został wybrany w drafcie przez Chicago Bulls, rozegrał 87 spotkań w najlepszej lidze świata - w barwach Phoenix Suns i New Orleans Hornets (w latach 2004-2006). Występował także w Hiszpanii, Chinach, Korei Południowej, na Filipinach, a ostatnio w Portoryko. Przyjął obywatelstwo Libanu, dzięki czemu wzmocnił tamtejszą reprezentację.
Okoliczności śmierci 34-latka są dość zagadkowe. Pojawiły się dwie kompletnie sprzeczne wersje.
[ad=rectangle]
- Ze smutkiem informujemy o śmierci byłego reprezentanta Libanu, Jacksona Vromana, w tragicznym wypadku samochodowym - taką wiadomość umieszczono na Twitterze libańskiej reprezentacji.
Słowa "car crash" pojawiły się także w "Sports Illustrated" czy "USA Today". Jednak przyczyna zgonu Vromana jest inna. Rzeczywiście doszło do wypadku, ale... na basenie.
Koszykarz został znaleziony w wodzie, w swojej posiadłości w Los Angeles. Tę wersję potwierdzają m.in. "The Salt Lake Tribune" i "The Des Moines Register".
Dan Bilzerian, przyjaciel koszykarza i gwiazda mediów społecznościowych, opisał, jak doszło do tragedii. - Siedział. Wstał, żeby wejść do domu. Potknął się na schodach, uderzył głową i utopił się w basenie - napisał Bilzerian na Twitterze.
Zmarły sportowiec uchodził za "króla życia". Miał wielu znajomych, także wśród celebrytów. Przyjaźnił się m.in. z Justinem Bieberem i Reggiem Bushem (gwiazdą NFL).