Warriors zasłużyli na mistrzostwo - rozmowa z Marcinem Dutkiewiczem, graczem Trefla Sopot

- Drużyna z Oakland na przestrzeni całego sezonu spisywała się zdecydowanie najlepiej. Ten zespół zasłużył na mistrzostwo - zaznacza Marcin Dutkiewicz, baczny obserwator wydarzeń w lidze NBA.

[b]

Karol Wasiek: Golden State Warriors pokonali w wielkim finale Cleveland Cavaliers 4:2. Zaskoczony takim obrotem spraw?[/b]

Marcin Dutkiewicz: Nie jestem zaskoczony, bo drużyna z Oakland na przestrzeni całego sezonu spisywała się zdecydowanie najlepiej. Ten zespół zasłużył na mistrzostwo. Wygrał zespół, a nie tylko indywidualności. Oczywiście można gdybać, co byłoby, gdyby zdrowi byli Kyrie Irving i Kevin Love. LeBron był maszyną, ale nie był fizycznie w stanie pociągnąć tych sześciu-siedmiu spotkań. I tak bardzo dużo zrobił, ale wygrał zespół.

Chyba śmiało można powiedzieć, że LeBron zrobił wszystko, co mógł?

- To prawda. Uważam, że więcej już się nie dało zrobić. Przed finałami myślałem, że LeBron zagra dwa-trzy dobre mecze. A zagrał trochę więcej... Warto spojrzeć, że w Cleveland tę cegiełkę w postaci pięciu, sześciu punktów dokładało zaledwie trzech-czterech zawodników.

[ad=rectangle]

U Warriors nieco inaczej to wyglądało...
 
- To prawda. Steph Curry zagrał super finały, reszta również dołożyła swoje. Myślę, że w pełni zasłużenie wygrał zespół, ale w tych play-offach kibicowałem LeBronowi.

Tytuł MVP powędrował w ręce Andre Iguodali. Zgodzisz się z takim wyborem?

- To kwestia sporna. Andre Iguodala zagrał bardzo dobrą serię, ale ja, mimo wszystko, tę statuetkę podarował Curry'emu. I to nawet z racji całego sezonu. Nie ukrywam, że byłem zaskoczony takim wyborem.

Marcin Dutkiewicz: Golden State Warriors grali niezwykle zespołowo
Marcin Dutkiewicz: Golden State Warriors grali niezwykle zespołowo

Wiem, że byłeś bacznym obserwatorem tych meczów. Nie masz wrażenia, że takim kluczowym momentem tych finałów był mecz numer trzy, kiedy to trener Steve Kerr wprowadził do rotacji nieco zapomnianego wcześniej Davida Lee?

- Zgadza się. To jest właśnie wyczucie, które posiada trener Kerr. Wziął zawodnika, który w tym momencie zapalił. Wchodził na kilka minut na boisko, ale dawał ten pozytywny impuls drużynie. Takie detale wygrywają mecze, mistrzostwa.

Ale z drugiej strony Kerr miał możliwość rotacji, z kolei Blatt nie za bardzo miał nawet kogo wstawić na parkiet...

- To prawda. Cleveland były trapione kontuzjami niemal od samego początku sezonu. Aczkolwiek uważam, że i tak ekipa Cavaliers zrobiła naprawdę dużo w tym sezonie. Proszę zobaczyć, że inne wielkie zespoły odpadły już w pierwszej fazie play-off. Mowa tutaj chociażby o San Antonio Spurs. To była dla mnie duża niespodzianka.

Jesteś fanem Golden State Warriors?

- To jest na pewno coś nowego. Nie było tego wcześniej. Golden State Warriors grają bardzo szybko. To jest naprawdę ciekawe dla oka. Ich gra może się podobać kibicom. Nie dziwię się, że w tak krótkim czasie tylu fanów zaczęło ekscytować się ich grą.

Ostatnio Phil Jackson publicznie skrytykował LeBrona Jamesa i jego sposób gry. Mówił, że w każdej akcji robi kroki. Jak się na to zapatrujesz?

- Od tego są sędziowie. Są powtórki i arbitrzy mogą zasiąść do telewizorów i ocenić. To prawda, że gra Cleveland była uzależniona od LeBrona Jamesa. On był liderem tego zespołu. Identyczna sytuacja była w 2001 roku, kiedy to Jeziorowcy grali z Philadelphią w finale. Wówczas Phil Jackson obrał taką taktykę, żeby dać Iversonowi rzucić po 60 punktach, ale inni musieli zostać kompletnie zatrzymani.

Komentarze (0)