- Na pewno nie tak sobie wyobrażaliśmy początek tego turnieju. Każdy zaczynając taką imprezę chce wygrać pierwszy mecz, aby złapać pewność siebie i większy komfort przed następnymi meczami - zaznacza Mikołaj Witliński, jeden z liderów zespołu Mariusza Niedbalskiego.
[ad=rectangle]
W pierwszym spotkaniu, które było rozegrane we wtorek, podopieczni Mariusza Niedbalskiego musieli uznać wyższość Ukraińców. Nasi wschodni sąsiedzi wygrali bardzo pewnie - 79:55. Już od samego początku rywale narzucili własne warunki, na które Polacy nie potrafili odpowiedzieć.
- My zagraliśmy słabo - poniżej oczekiwań. Nie graliśmy mocnej defensywy. Ukraińcom później wpadło kilka rzutów za trzy punkty i nam odjechali i musieliśmy gonić przez cały mecz - komentuje Witliński.
Polacy w tym meczu stracili także Przemysława Żołnierewicza, który nabawił się poważnej kontuzji dłoni. Uraz eliminuje go do końca turnieju. - Bardzo duży pech. Przede wszystkim dla Przemka, to są nasze ostatnie ME, a on już nie zagra na nich. Szkoda mi go - mówi podkoszowy.
W środę Polacy mieli dzień przerwy. W czwartek zagrają z kolei z Czechami. - Przede wszystkim musimy zagrać swoją najlepszą koszykówkę. Każdy musi zagrać na swoim poziomie i to jedyny klucz do zwycięstwa - zapewnia Witliński.