Drugi ze wspomnianych koszykarzy nie jest nową twarzą w zielonogórskim klubie. Przemysław Zamojski w biało-zielonych barwach grał przez ostatnie dwa sezony, zdobywając z zespołem srebrny i złoty medal TBL. - Mogę powiedzieć, że kontrakt jest korzystny dla klubu, dlatego też jego wynegocjowanie trochę trwało. Myślę, że umowa jest także korzystna dla zawodnika. Biorąc pod uwagę miejsce i sytuację, w której Stelmet się znajduje, czyli możliwość występowania w europejskich pucharach, daje nam szansę do tego, by trochę mocniej negocjować. Może dlatego te negocjacje są trochę dłuższe. W przypadku Przemka skończyły się one pełnym sukcesem. Zamojskiego nikomu nie trzeba przedstawiać. W naszej rotacji będzie on grał na pozycjach numer dwa i trzy, z dużym naciskiem na pozycję rzucającego. To doświadczony koszykarz, który odniósł już z nami kilka sukcesów. Ma też doświadczenie w Europie - skomentował Janusz Jasiński.
[ad=rectangle]
Rocznym kontraktem ze Stelmetem BC Zielona Góra związał się J.R. Reynolds. Amerykanin w ubiegłym sezonie zdobywał punkty dla KK Buducnost Voli Podgorica, gdzie był mocnym ogniwem drużyny. - To nazwisko pojawiało się już w internetowym świecie. Reynolds to zawodnik, który jest dobrze znany kibicom w Zielonej Górze, bo w minionym sezonie grał przeciwko nam w Buducnostii Podgorica. Tam zagrał bardzo dobre rozgrywki, zarówno w Lidze Adriatyckiej, jak też w Pucharze Europy. To koszykarz, który już kilka lat spędził w Europie. Takiego gracza trener szukał i takie były wymogi, jeśli chodzi o tę pozycję. To doświadczony zawodnik, który nie pęknie w najważniejszych momentach w Eurolidze. Wcześniej wiele lat grał w lidze francuskiej. Bronił barw Limoges, zdobył tytuł mistrza Francji - ocenił właściciel zielonogórskiego klubu.
Włodarze ekipy z Winnego Grodu już przed minionym sezonem chcieli zatrudnić Reynoldsa, lecz ostatecznie zdecydowali się na zakup Steve'a Burtta. Transfer nie okazał się zbyt udany i Amerykanin już po kilku meczach pożegnał się z Zieloną Górą, a w jego miejsce Biało-Zieloni zatrudnili Russella Robinsona. - W ubiegłym roku staraliśmy się o niego, ale to się nie udało. Wtedy mieliśmy do wyboru dwóch Reynoldsów i Burtta. Steve pojawił się pod koniec i akurat go wybraliśmy. Biorąc pod uwagę cały sezon, to Reynolds byłby wtedy lepszym zakupem. Reynolds to typowa dwójka, z bardzo dobrym rzutem za trzy punkty, ale też z umiejętnością współkreowania gry. Potrafi asystować, dużo widzi na parkiecie. Mam nadzieję, że to koszykarz, który bardzo spodoba się zielonogórskiej publiczności i da drużynie wiele doświadczenia, zimnej krwi oraz umiejętności. Jednym z głównych powodów, dla którego Reynolds do nas przyszedł, jest gra w Eurolidze. Wiem, że miał kilka ciekawszych finansowo propozycji, ale jednak euroligowy czar przyciąga zawodników i dzięki niemu udało się nam podpisać z nim umowę. Od razu powiem, że Reynolds był na jednej z najwyższych pozycji listy życzeń trenera Filipovskiego - zdradził.
Oprócz Reynoldsa i Zamojskiego, ważne kontrakty z aktualnymi mistrzami Polski mają także Łukasz Koszarek, Adam Hrycaniuk i Vlad-Sorin Moldoveanu. Zielonogórski klub szuka kolejnych zawodników, którzy uzupełnią rotację Biało-Zielonych. Kiedy można spodziewać się nowych umów? - Jedną z podstawowych rzeczy w negocjacjach to przede wszystkim udawanie, że w ogóle nam nie zależy na podpisaniu czegokolwiek. Tak naprawdę chodzi o proszenie drugiej strony, żeby to ona w pewien sposób wykazywała zainteresowanie. To zawodnicy, którzy jeszcze nie mają kontraktu, zaczynają mieć problem, bo jest jeszcze mniej więcej tydzień luzu, ale potem trzeba gdzieś "zaparkować", bo na początku sierpnia zaczynają się przygotowania i z każdym kolejnym miesiącem jest trudniej o kontrakt. Tutaj jest prowadzona pewna gra - wytłumaczył Janusz Jasiński.