Mieszanka młodości i rutyny na obwodzie PGE Turowa

Trener Piotr Ignatowicz mówił, że jego drużyna ma być połączeniem młodzieńczej fantazji i rutyny. Po transferze Daniela Dillona obwód wicemistrza kraju właśnie tak wygląda.

Choć skład PGE Turowa Zgorzelec nie jest jeszcze zbudowany, trener Piotr Ignatowicz skompletował już obwód swojego zespołu. Trener wicemistrza Polski od samego początku, gdy został zatrudniony na nowym stanowisku (wcześniej był asystentem) mówił, że w jego drużynie będzie miejsce zarówno dla młodych, jak i bardziej doświadczonych zawodników. I właśnie wedle takiego wzorca stworzył backcourt PGE Turowa.
[ad=rectangle]
Gdy Ignatowicz objął schedę w zgorzeleckim klubu, miał trzech zawodników na pozycjach 1-2: Michaela Gospodarka, Jakuba Karolaka i Michała Chylińskiego. Pod koniec lipca klub zakontraktował jeszcze Serba Jovana Novaka, ale kilka dni wcześniej drużynę opuścił Chyliński (ostatecznie trafił do Telekomu Baskets Bonn). Gdy kapitan PGE Turowa zdecydował się na rozbrat ze Zgorzelcem, stało się jasne, że klub potrzebuje innej dwójki. Wybór padł na Australijczyka Daniela Dillona.

- Jesteśmy w takiej sytuacji, że uznaliśmy, iż warto dać szansę młodym graczom. Stąd w naszym zespole obecność Michaela Gospodarka, Jovana Novaka czy Kuby Karolaka. Jednocześnie jednak zdecydowaliśmy, że sam młodzieńczy zapał nie wystarczy i dlatego sprowadziliśmy doświadczonego i ogranego w Europie Daniela Dillona. Nie jest jednak tak, że sam Dillon ma zastąpić Michała Chylińskiego. Australijczyk nie jest typem shootera. Liczę, że tę funkcję w zespole przejmie Kuba Karolak, który ma bardzo dobrze technicznie ułożony rzut i sądzę, że może spełniać się jako killer - mówi trener zespołu.

Sprowadzenie zawodnika pokroju Dillona (spędził trzy lata w Rumunii, cztery w Australii i cztery w NCAA) było konieczne. 24-letni Gospodarek wystąpił dotychczas w zaledwie 32 meczach w ekstraklasie w swojej karierze, a 22-letni Karolak w 54. Co prawda Novak zagrał już blisko 100 spotkań w lidze serbskiej, ale w gronie zawodników PGE Turowa jest najmłodszy - ma dopiero 21 lat.

- Mieszanka młodości z rutyną. Tak powinno być w każdym zespole, tak też będzie u nas. Jednocześnie jednak pragnę zaznaczyć, że Jovan już teraz, pomimo dopiero 21 lat, jest już bardzo ograny. Grał w zeszłym sezonie w mocnej Vojvodinie i dawał sobie radę np. w meczach z Crveną Zvezdą Belgrad - komentuje Ignatowicz.

Z zatrudnianiem młodych graczy wiąże się jednak spore ryzyko. Dwa lata temu Anwil zaangażował starszego o trzy lata od Novaka Dusana Katnicia, który miał być liderem zespołu i gwiazdą całej ligi. W okresie przygotowawczym spisywał się znakomicie, ale w sezonie zawiódł. Dlatego właśnie, choć kreowaniem gry PGE Turowa mają zajmować się przede wszystkim Novak i Gospodarek, ściągnięto Dillona, który ma wesprzeć młodych zawodników swoim doświadczeniem oraz umiejętnością kreowania gry. W końcu średnia asyst Australijczyka z trzech ostatnich sezonów to 4,3.

Trener Ignatowicz wierzy jednak, że Serb da sobie radę, bo w koszykówce juniorskiej odnosił spore sukcesy na arenie międzynarodowej. W 2013 roku zdobył srebrny medal Mistrzostw Świata do lat 19, a rok później złoto Mistrzostw Europy do lat 20. Oba wywalczył oczywiście z kadrą Serbii. Sam szkoleniowiec porównuje go do... Łukasza Koszarka.

- Przyznam, że gdy oglądałem Jovana w akcji, momentalnie miałem skojarzenia z młodym Łukaszem Koszarkiem. Łukasz od początku kreowany był jako rozgrywający, ale trzeba też pamiętać, że on od początku był również wybitnym strzelcem. Jako młody gracz świetnie łączył te dwie funkcje i ja te cechy odnajduję w Jovanie Novaku, który już teraz ma wielkie umiejętności jak na swój wiek. Na ostatnim campie w Treviso został wybrany do najlepszej piątki imprezy i liczę, że u nas odnajdzie swoje miejsce - kończy Ignatowicz.

Źródło artykułu: