Nie były to długo spokojne wakacje dla kibiców na Kociewiu. W pewnym momencie sporo mówiło się o tym, iż przyszłość koszykówki w mieście wisi na włosku, lecz ostatecznie biało-niebiescy w dalszym ciągu występować będą na parkietach TBL. Gdy dopiero w lipcu do klubu wrócił Jarosław Poziemski, dalej wielu zastanawiało się nad tym, jakich wartościowych zawodników, w szczególności tych polskich uda się przekonać do gry w Starogardzie Gdańskim. Dziś można już powiedzieć, że stary-nowy sternik wraz z trenerem Dariuszem Szczubiałem wykonali bardzo dobrą pracę.
[ad=rectangle]
- Kontaktując się z agentami od razu zaznaczaliśmy, ile jesteśmy w stanie wydać na zawodnika, na daną pozycję i albo się klub porozumiał z agentem koszykarza, albo też nie - opowiada nam o kulisach budowy drużyny, Jarosław Poziemski. - Wiadomo, że nie było stać nas na graczy typu Koszarek czy Zamojski, jednak nie spotkałem się z czymś takim, jak wygórowane kwoty wśród Polaków. Przyznam szczerze, że jedynym, którego nie byliśmy w stanie spełnić żądań był Grzesiek Kukiełka. Nie mam absolutnie o to do niego żadnego żalu, Grzesiek jest już w takim wieku, gdzie nie decydują tylko minuty na boisku i rozumiem jego podejście i to szanuję - dodaje.
Kompletnie nieudane dla Polpharmy Starogard Gdański były ubiegłe rozgrywki, w których zespół uplasował się jedynie przed Jeziorem Tarnobrzeg. Teraz podstawowym celem nowej ekipy musi być poprawa tej lokaty, gdyż ewentualne powtórzenie tak słabego wyniku może mieć poważne konsekwencję, czyli według regulaminu ligi kontraktowej, spadek na zaplecze ekstraklasy. Zarówno działacze, jak i gracze podkreslają jednak, że najważniejsze jest to, aby hala Andrzeja Grubby znów pękała w szwach, a fani odzyskali zaufanie do swoich ulubieńców.
- Nie będę mówił o tym, że celem jest wygrywać, bo nie jest to żaden konkret - kontynuuje Poziemski. - Jestem jednak zdania, że te duże cele buduje się najpierw przez te mniejsze. Wiadomo, że naszym marzeniem byłoby znaleźć się w play-off i ja w to wierzę, wierzę w drużynę, wierzę w trenera Dariusza Szczubiala, bo gdybym nie wierzył, to nie mógłbym robić tego co robię. Może to jednak często powtarzany slogan, ale chcemy odzyskać zaufanie kibiców, chcemy, aby fani byli dumni z Polpharmy Starogard Gdański. Mnie też osobiście marzy się, aby jak najwięcej wygrywać u siebie, tak jak za dawnych czasów. Nieważne czy przyjedzie Stelmet Zielona Góra, Turów Zgorzelec albo Siarka Tarnobrzeg - podkreśla prezes Kociewskich Diabłów.
Dla obecnego sternika Farmaceutów jest to powrót do koszykówki po 5 latach. Wydaje się jednak, że Jarosław Poziemski oraz Dariusz Szczubiał mogą okazać się pozytywnymi talizmanami dla starogardzkiego basketu, gdyż miłośnicy biało-niebieskich mają z nimi wyłącznie pozytywnie wspomnienia.
- Wiadomo, że nie popełnia błędów ten co nic nie robi, lecz staram się ich unikać - mówi Poziemski. - Jestem w na tyle dobrej sytuacji, iż otaczam się tymi samymi ludźmi co 5 lat temu. Jest Media Manager, jest Beata Modrzejewska, która pracuje już bardzo długo w naszym klubie i są inni. Znam ich i wiem, czego mogę po nich oczekiwać. Gdy mam jakiś dylemat, to mogę iść i się poradzić i zdaje sobie sprawę, że zawsze otrzymam obiektywną opinie na każdy temat. Bardzo cieszy mnie także tak duża przychylność rady nadzorczej i prezydenta, czego potwierdzeniem jest turniej, który uda nam się przed sezonem zorganizować. To będzie takie prawdziwe święto - kończy optymistycznie Jarosław Poziemski.