Zawodnicy Henrika Dettmanna w pierwszym spotkaniu mistrzostw postraszyli aktualnych mistrzów Europy (Francja wygrała dopiero po dogrywce). Wydawało się, że to sygnał ze strony Suomi, którzy przyjechali na turniej ze sporymi ambicjami. Ich celem - podobnie jak wielu innych ekip - był awans do fazy pucharowej.
Ten cel jednak się znacząco oddalił. Finowie doznali bowiem drugiej porażki. Tym razem wyraźnej, bo Izrael był poza ich zasięgiem. Wszystko przez kiepską postawę w ofensywie. Do przerwy gracze Dettmanna zdołali uzbierać zaledwie 31 punktów.
Suomi regularnie pudłowali i napotkali na szczelną defensywę rywala. Nic dziwnego, że po pierwszej połowie Izraelczycy byli w znakomitym położeniu. Mieli aż 15 punktów przewagi i byli na najlepszej drodze do łatwej wygranej. Sytuacja zmieniła się nieco po przerwie. Finowie wzięli się w garść i zmniejszali dystans.
Ogromna w tym zasługa Erika Murphy'ego, który w tej części zawodów był niezwykle efektywny. Zresztą w całym meczu był to najlepszy zawodnik Suomi.
Niespełna 25-letni zawodnik był blisko double-double - zdobył 24 punkty i zebrał 9 piłek.
W decydującym momencie podopieczni Ereza Edelsteina nie zawiedli. Co prawda dystans stopniał, ale Izraelczycy zdołali utrzymać przewagę i ostatecznie sięgnęli po wygraną. Tym razem w ich szeregach znakomicie wypadł Lior Eliyahu, który uzbierał 22 punkty, 6 asyst i 5 zbiórek.
Warto też dodać, że zwycięzcy oddali w tym meczu zaledwie sześć rzutów za trzy, z czego połowa była celna. Kluczem do triumfu okazała się dobra gra blisko kosza.
Nie było żadnych emocji w ostatnim niedzielnym meczu. Trójkolorowi nie pozostawili najmniejszych złudzeń przeciwnikowi i wygrali z Bośnią i Hercegowiną różnicą aż 27 punktów. Wygrana byłaby z pewnością bardziej okazała, gdyby Francja nie odpuściła w ostatniej odsłonie.
Podopieczni Vincenta Colleta zdominowali rywala praktycznie we wszystkich elementach koszykarskiego rzemiosła. Przede wszystkim jednak potrafili wykorzystać błędy drużyny z Bałkanów. Poza tym obrońcy tytułu zagrali zespołowo. Aż czterech zawodników zdobyło przynajmniej 11 punktów. W tym gronie był oczywiście lider Tony Parker, choć spędził on na parkiecie tylko 20 minut. Najskuteczniejsi w zespole znad Sekwany byli Joffrey Lauvergne i Nando De Colo. Obaj dołożyli po 12 punktów.
Zawodnicy Dusko Ivanovicia nie mieli nic do powiedzenia w tym starciu. Bośnia ustępowała mistrzom Europy o kilka klas i to było widać zwłaszcza w trzeciej kwarcie. Generalnie w zespole zawiedli wszyscy. Praktycznie każdy miał ogromne problemy ze skutecznością. Skończyło się na tym, że z trudem po 10 "oczek" uzbierali Andrija Stipanović i Elmedin Kikanović.
Francja po pewnej wygranej utrzymała prowadzenie w grupie A. Na drugie miejsce wskoczył Izrael, a trzecią lokatę zajmuje Polska.
Finlandia - Izrael 66:79 (13:25, 18:21, 23:16, 12:17)
Finlandia: Murphy 24, Salin 13, Nuutinen 8, Wilson 6, Huff 5, Lee 5, Koivisto 2, Ahonen 0, Kaunisto 0, Kotti 0.
Izrael: Eliyahu 22, Mekel 14, Ohayon 13, Casspi 10, Fischer 7, Yivzori 6, Limonad 5, Kadir 2, Dawson 0.
Bośnia i Hercegowina - Francja 54:81 (15:17, 11:20, 10:30, 18:14)
Bośnia i Hercegowina: Kikanović 10, Stipanović 10, Renfroe 8, Sutalo 8, Bavcić 4, Albijanić 4, Gordić 3, Milosević 3, Persić 2, Buza 2, Pasalić 0, Vrabac 0.
Francja: De Colo 12, Lauvergne 12, Batum 11, Parker 11, Westermann 9, Kahudi 7, Pietrus 5, Gobert 5, Gelabale 4, Diaw 3, Fournier 2, Jaiteh 0.