Kibice basketu na Półwyspie Apenińskim mocno liczyli na to, że ich ulubieńcy nawiążą do największych sukcesów kadry w historii. A Włosi byli już nawet dwa razy mistrzami Europy. Medalowe marzenia kibice, a też i sami koszykarze muszą odłożyć jednak co najmniej o dwa lata. Na koniec mistrzostw poprawili sobie co prawda humory, ale w pełni usatysfakcjonowani ze swojego występu być nie mogą.
W czwartkowym meczu liczyło się jednak coś więcej, niż tylko walka o poprawienie nastrojów. Obie drużyny chciały wygrać, by zakwalifikować się do turnieju eliminacyjnego do igrzysk olimpijskich. Pod tym względem Włosi mogą być już spokojni.
Czesi natomiast w tych mistrzostwach rozkręcali się z meczu na mecz. Nic więc dziwnego, że ich kibice zaostrzyli sobie apetyty. Po cichu liczyli nawet na grę w półfinale mistrzostw, ale ich zakusy zweryfikowali wcześniej Serbowie. W czwartek natomiast Włosi sprawili, że o udział w eliminacjach IO, nasi południowi sąsiedzi zagrają jeszcze w piątek z Łotyszami.
W czwartkowej batalii Jan Vesely i spółka długo długo trzymali się rywala. W pierwszej połowie wynik był sprawą otwartą. Tuż po przerwie Czesi dali się jednak zaskoczyć i nim się obejrzeli, przegrywali już różnicą 22 punktów! Po tym bolesnym ciosie podnieść się już nie zdołali.
Cokolwiek by jednak mówić, drużyna trenera Simone Pianigianiego po prostu zasłużyła na to zwycięstwo. Zagrała skuteczniej od rywala, całkiem nieźle broniła, lepiej zbierała, a przede wszystkim w jej szeregach nie zawiedli liderzy. Andrea Bargnani, Alessandro Gentile i Danilo Gallinari udowodnili, że można na nich liczyć nawet w trudnych momentach. Po stronie rywala natomiast atak opierał się głównie na Veselym, a to okazało się niewystarczające.
Czechy - Włochy 70:85 (21:21, 16:21, 17:32, 16:11)
Czechy: Vesely 26, Satoransky 12, Schilb 8, Hruban 5, Houska 5, Welsch 4, Pumprla 3, Sirina 3, Benda 2, Barton 2, Auda, Jelinek
Włochy: Bargnani 21, Gentile 15, Gallinari 15, Belinelli 12, Aradori 7, Cinciarini 5, Cusin 4, Melli 4, Hackett 2, Della Valle, Polonara