WP SportoweFakty.pl: Kilka tygodni temu mówił pan, że najważniejszym elementem pierwszych tygodni przygotowań do nowego sezonu będzie zbudowanie atmosfery. Czy ten proces jest już za wami?
Zoran Martić: Ten proces nigdy się nie kończy. To jest trochę jak w małżeństwie. Jeden błąd i wszystko się może spie*****. Tam są jednak tylko dwie osoby, a w zespole koszykarskim jest ich 15. Cały czas pracujemy nad chemią w zespole, poprawą wzajemnych relacji, ale ten proces będzie trwał. Ważne jest, aby wprowadzić dyscyplinę od samego początku. Ustaliliśmy zasady, których się trzymamy.
Jak pan ocenia tę grupę ludzi?
- Nie mogę złego słowa powiedzieć. Pracują bardzo mocno na treningach, a to jest dla mnie najważniejszy fakt w tym momencie. Starają się realizować moje założenia. Jak na razie wszystko przebiega zgodnie z planem.
Macie rozegranych już dziewięć meczów sparingowych. Jest pan zadowolony z postępów, jakie robi drużyna?
- Po pierwsze, trzeba zdać sobie sprawę, że my jesteśmy kompletnie nowym zespołem. Aż siedmiu zawodników opuściło drużynę po zakończeniu sezonu 2014/2015. Oni łącznie zdobywali ponad 70 proc. punktów całego zespołu. To spory wynik. Trudno tak z dnia na dzień znaleźć następców. Uznałem, że musimy grać lepiej w defensywie. To właśnie na grze w obronie koncentrujemy się najmocniej podczas treningów. W większości meczów prezentowaliśmy się naprawdę solidnie w defensywie, ale to wciąż nie jest ten poziom, którego oczekuję. Możemy grać jeszcze lepiej w tym elemencie.
[b]
Dużo mówi pan o grze w defensywie. Co z ofensywą?[/b]
- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie mamy za dużo talentu ofensywnego. Staramy się poprawiać pewne elementy, ale niektórych rzeczy nie przeskoczymy. Aczkolwiek ewentualne zmiany nie nastąpią po jednym, czy dwóch tygodniach pracy. Musi upłynąć sporo czasu. Wierzę jednak, że to defensywą będziemy wygrywali mecze.
W meczu z Energą Czarnymi Słupsk podczas turnieju w Toruniu tylko sześciu koszykarzy zdobyło punkty. To problem?
- Zdecydowanie. Takie rzeczy nie mogą nam się zdarzać, mimo że wygraliśmy. Nasz atak musi rozkładać się na większą liczbę zawodników. Całe szczęście, że to było jedyne takie spotkanie w całym okresie przygotowawczym.
Poprzedni trenerzy mieli nieco obaw, co do wykorzystywania młodych zawodników, nawet podczas sparingów. Pan takich obaw nie ma i stara się ich wprowadzać do zespołu.
- Nie chcę mówić o moich poprzednikach. To były ich decyzje i nic mi do tego. Ja wyznaję zasadę, że jeżeli ktoś pracuje mocno na treningach, to zasługuje na szansę w trakcie spotkania. Nie ma znaczenia, czy ten zawodnik ma 18 czy 30 lat. Później to już od niego zależy, czy tę szansę wykorzysta. Mamy 15-16 graczy na treningach i każdy pracuje naprawdę mocno. Nie mogę narzekać na żadnego z nich.
Skład Trefla Sopot jest już zamknięty?
- Na tę chwilę wszystko na to wskazuje.
Taki zestaw zawodników pozwoli wam na walkę z drużynami z Tauron Basket Ligi?
- Zapowiada się bardzo trudna walka. Warto pamiętać o tym, że to są tylko mecze sparingowe i nigdy nie wiesz, jak rywale będą prezentować się podczas spotkań ligowych. To zupełnie inna bajka. Nie spodziewam się łatwych pojedynków dla naszej drużyny. Jeżeli nie damy z siebie wszystkiego, to będzie trudno o zwycięstwa.
[b]Rozmawiał Karol Wasiek
#dziejesiewsporcie: Pato imponuje formą
[/b]