Jerel Blassingame: Od kilku lat słyszę to samo w Polsce

- Wy Polacy macie coś takiego, że zawsze musicie szukać drugiego dna, albo zastanawiać się nad tym jak to będzie - mówi Jerel Blassingame, lider Energi Czarnych, po turnieju we Włocławku. Amerykanin zdradza, że zespół potrzebuje treningów i spokoju.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Energa Czarni Słupsk zajęli trzecie miejsce w Kasztelan Basketball Cup 2015. Zawodnicy litewskiego trenera Donaldasa Kairysa najpierw przegrali z King Wilkami Morskimi Szczecin 76:91, a następnie pokonali BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 79:74.

- Nasza gra nie jest jeszcze idealna i to widać. Przegraliśmy pierwsze spotkanie bardzo wysoko, a w drugim wysoko prowadziliśmy i niepotrzebnie pozwoliliśmy przeciwnikom wrócić do gry. Na pewno wpływ na naszą postawę ma fakt, że nie gramy pełnym składem, ale prawda jest taka, że nie powinniśmy szukać wymówek - stwierdził lider słupskiego zespołu Jerel Blassingame.

Słupszczanie musieli radzić sobie we Włocławku bez podstawowego rzucającego obrońcy Demonte Harpera oraz jednego z ważnych graczy polskiej rotacji Kacpra Borowskiego. Tym samym, trener Kairys rotował tylko ósemką zawodników. Jarosław Mokros, Mantas Cesnauskis, Cheikh Mbodj czy wspomniany Blassingame spędzali w grze mniej więcej 30 minut w każdym z meczów.

Biorąc wszystkie powyższe elementy pod uwagę, gra Energi Czarnych musi być więc daleka od ideału. Drużyna ma problemy z zachowaniem tego samego poziomu intensywności gry w ataku oraz słabnie w ostatnich kwartach. Koszykarze King Wilków Morskich wygrały czwartą część meczu 24:10, a zawodnicy BM Slam Stali - 22:17.
Jerel Blassingame w starciu z King Wilkami Morskimi Jerel Blassingame w starciu z King Wilkami Morskimi
- Nie chcę mówić o tym, co jest złe, a co dobre w naszej grze. To tylko okres przygotowawczy, wyniki nie mają żadnego znaczenia. Trzeba być nastawionym optymistycznie, bo wówczas wszystko przychodzi łatwiej - powiedział rozgrywający Energi Czarnych Słupsk i od razu uprzedził kolejne zagadnienia. - Nie odpowiem na pytanie czy zdążymy do sezonu i na jakim etapie będziemy za dwa tygodnie. Będziemy na najlepszym możliwym. Nie ma jednak sensu teraz zastanawiać się jak to będzie, co to będzie. Przecież oczywistą rzeczą jest, że my przygotowujemy się obecnie najlepiej jak potrafimy - dodał zawodnik.

Jak się jednak okazuje, ten detal mocno przeszkadza Amerykaninowi. I to nawet pomimo faktu, że w Polsce jest już piąty rok. Teoretycznie więc powinien zdążyć przyzwyczaić się do naszej mentalności oraz nastawienia.

- Odkąd jestem tutaj w Polsce, zawsze, przed każdym rozpoczęciem sezonu słyszę ciągle te same opinie i pytania. Wy Polacy macie coś takiego, że zawsze musicie szukać drugiego dna, albo zastanawiać się nad tym jak to będzie. Nawet wtedy gdy grałem w Asseco Gdynia w Eurolidze, nawet wówczas non-stop słyszałem wokół siebie wątpliwości co do tego, jak będziemy grać. Tymczasem każdy zespół w okresie przygotowawczym potrzebuje dwóch rzeczy: spokoju i treningów. Treningi są normą, ale z tym spokojem wokół drużyny to bywa różnie... - opowiadał 34-letni playmaker.

Blassingame prezentuje zatem podejście, które jest charakterystycznie dla większości Amerykanów grających w naszym kraju: wyniki z okresu przygotowawczego nie mają żadnego znaczenia, gdyż istotny jest sezon. Mecze z rundy zasadniczej tracą jednak na znaczeniu w momencie rozpoczęcia sezonu: wówczas kluczowy jest play-off. Jest jednak jedna rzecz u 34-latka, która nie zmienia się niezależnie od sparingów czy meczów ligowych.

- Gadam, zawsze gadam. Taki już jestem. Akurat w tym elemencie pre-season i mecze ligowe nie mają dla mnie żadnej różnicy. Gadam z każdym, gadam do każdego gracza, nawet do Polaków, co do których mogę sądzić lub wiem to na pewno, że mnie nie rozumieją - zakończył Amerykanin.

Czy Jerel Blassingame poprowadzi Energę Czarnych do medalu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×