Jerel Blassingame: Od kilku lat słyszę to samo w Polsce
- Wy Polacy macie coś takiego, że zawsze musicie szukać drugiego dna, albo zastanawiać się nad tym jak to będzie - mówi Jerel Blassingame, lider Energi Czarnych, po turnieju we Włocławku. Amerykanin zdradza, że zespół potrzebuje treningów i spokoju.
Energa Czarni Słupsk zajęli trzecie miejsce w Kasztelan Basketball Cup 2015. Zawodnicy litewskiego trenera Donaldasa Kairysa najpierw przegrali z King Wilkami Morskimi Szczecin 76:91, a następnie pokonali BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 79:74.
- Nasza gra nie jest jeszcze idealna i to widać. Przegraliśmy pierwsze spotkanie bardzo wysoko, a w drugim wysoko prowadziliśmy i niepotrzebnie pozwoliliśmy przeciwnikom wrócić do gry. Na pewno wpływ na naszą postawę ma fakt, że nie gramy pełnym składem, ale prawda jest taka, że nie powinniśmy szukać wymówek - stwierdził lider słupskiego zespołu Jerel Blassingame.
Słupszczanie musieli radzić sobie we Włocławku bez podstawowego rzucającego obrońcy Demonte Harpera oraz jednego z ważnych graczy polskiej rotacji Kacpra Borowskiego. Tym samym, trener Kairys rotował tylko ósemką zawodników. Jarosław Mokros, Mantas Cesnauskis, Cheikh Mbodj czy wspomniany Blassingame spędzali w grze mniej więcej 30 minut w każdym z meczów.
Biorąc wszystkie powyższe elementy pod uwagę, gra Energi Czarnych musi być więc daleka od ideału. Drużyna ma problemy z zachowaniem tego samego poziomu intensywności gry w ataku oraz słabnie w ostatnich kwartach. Koszykarze King Wilków Morskich wygrały czwartą część meczu 24:10, a zawodnicy BM Slam Stali - 22:17.Jak się jednak okazuje, ten detal mocno przeszkadza Amerykaninowi. I to nawet pomimo faktu, że w Polsce jest już piąty rok. Teoretycznie więc powinien zdążyć przyzwyczaić się do naszej mentalności oraz nastawienia.
- Odkąd jestem tutaj w Polsce, zawsze, przed każdym rozpoczęciem sezonu słyszę ciągle te same opinie i pytania. Wy Polacy macie coś takiego, że zawsze musicie szukać drugiego dna, albo zastanawiać się nad tym jak to będzie. Nawet wtedy gdy grałem w Asseco Gdynia w Eurolidze, nawet wówczas non-stop słyszałem wokół siebie wątpliwości co do tego, jak będziemy grać. Tymczasem każdy zespół w okresie przygotowawczym potrzebuje dwóch rzeczy: spokoju i treningów. Treningi są normą, ale z tym spokojem wokół drużyny to bywa różnie... - opowiadał 34-letni playmaker.Blassingame prezentuje zatem podejście, które jest charakterystycznie dla większości Amerykanów grających w naszym kraju: wyniki z okresu przygotowawczego nie mają żadnego znaczenia, gdyż istotny jest sezon. Mecze z rundy zasadniczej tracą jednak na znaczeniu w momencie rozpoczęcia sezonu: wówczas kluczowy jest play-off. Jest jednak jedna rzecz u 34-latka, która nie zmienia się niezależnie od sparingów czy meczów ligowych.
- Gadam, zawsze gadam. Taki już jestem. Akurat w tym elemencie pre-season i mecze ligowe nie mają dla mnie żadnej różnicy. Gadam z każdym, gadam do każdego gracza, nawet do Polaków, co do których mogę sądzić lub wiem to na pewno, że mnie nie rozumieją - zakończył Amerykanin.