Choć nie wszystko działo się w 100 procentach płynnie, David Jelinek w bardzo skuteczny sposób przywitał się z Halą Mistrzów w miniony weekend. Czech, który aż do wcześniejszego tygodnia przebywał jeszcze na Mistrzostwach Europy (jego drużyna narodowa zajęła wysokie, 7. miejsce), zjawił się jednak we Włocławku dopiero trzy dni przed piątkowym meczu z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski i brak zgrania był widoczny w jego grze.
- Zawsze tak jak. Gdziekolwiek byś nie pojechał, to musi trochę potrwać zanim zaczniesz prawidłowo funkcjonować w zespole. Właściwie co roku mierzę się z tym samym, więc nie jest to dla mnie żadne zaskoczenie - mówił Jelinek po swoim drugim spotkaniu w barwach Anwilu.
Przeciwko wspomnianej BM Slam Stali, 25-latek rzucił 14 punktów, z czego dziewięć po przerwie. W pierwszej części spotkania niski skrzydłowy miał problemy ze złapaniem odpowiedniego rytmu. Można było odnieść wrażenie, że zawodnik jest nieco zmęczony ze względu na kilkunastotygodniowy reżim treningowy w kadrze narodowej. Po zmianie stron jednak obraz gry zawodnika zmienił się. Jelinek wykorzystywał zmianę krycia do gry jeden na jednego, a także zaskakiwał rywali atakując obręcz od pick and rolla - nie czekał, aż wysoki postawi zasłonę, tylko robił zwód w drugą stronę i wchodził pod kosz. Trafił także dwie z czterech prób za trzy i ostatecznie zakończył mecz z dorobkiem 14 oczek (5/12 z gry).
- Cieszę się, że w ten sposób przywitałem się z fanami we Włocławku. Musiało minąć trochę czasu zanim uspokoiłem swoją grę i złapałem rytm. Myślę jednak, że pokazałem się z dobrej strony. Wszyscy w klubie przyjęli mnie bardzo dobrze. Trener, moi koledzy, pracownicy całej organizacji. Każdy gratulował sukcesu, który odnieśliśmy z kadrą narodową i starał się, aby moje pierwsze dni tutaj były bezproblemowe. Po tym był pierwszy trening, dostałem też książkę naszych zagrywek i... do pracy! Pierwsze efekty były na turnieju - komentował czeski zawodnik, który swój wielki potencjał pokazał jednak w drugim starciu w barwach Anwilu.
W pierwszym spotkaniu Jelinek zagrał poprawnie, ale jednak wszystko przebił Chamberlain Oguchi, który zdobył 25 punktów, trafiając sześć trójek. W drugim weekendowym sparingu trener Igor Milicić dał pograć nieco więcej innym zawodnikom - pewnie także dlatego, by sprawdzić czy drużyna nadal będzie grała skutecznie kiedy snajper z Nigerii będzie miał np. problemy z faulami - i tym samym Jelinek otrzymał dziewięć minut na parkiecie więcej.
Przeciwko King Wilkom Morskim Szczecin Czech rzucił 19 punktów, utrzymując wysoką intensywność gry w ataku i obronie oraz wysoką skuteczność. Trafił cztery z sześciu prób za dwa i trzy z pięciu za trzy. Dodał do tego dwie zbiórki, dwa przechwyty i asystę.
- W pierwszej kolejności jestem zadowolony z tego, że zagraliśmy bardzo pozytywny turniej i pokazaliśmy naszym fanom nasz potencjał. Oczywiście, turniej sparingowy to nie jest prawdziwa gra o punkty, ale jednak lepiej budować optymistyczną atmosferę po każdym meczu. Myślę, że tymi dwoma meczami pokazaliśmy, że będziemy bardzo groźni. Potrafimy być skuteczni w ataku, potrafimy grać zespołowo w obronie. Teraz jednak musimy wykorzystać dobrze te dwa tygodnie, które zostały nam do rozpoczęcia ligi - podsumował Jelinek.
W pierwszym meczu sezonu Anwil zmierzy się z Rosą Radom. Zanim to jednak nastąpi, w piątek i niedzielę włocławianie zagrają jeszcze dwa zamknięte sparingi u siebie odpowiednio z: Treflem Sopot i PGE Turowem Zgorzelec.