Legia Warszawa idzie za ciosem

Koszykarze z Warszawy nie zwalniają tempa. Tym razem podopieczni Michała Spychały pokonali GKS Tychy. Świetny mecz w barwach Legii zagrał Adam Parzych.

Zawodnicy z Tychów przystąpili do spotkania z Legią podrażnieni porażką w pierwszej kolejce. Przypomnijmy, iż GKS niespodziewanie przegrał z beniaminkiem z Poznania, w którym występuje wielu młodych zawodników. Podopieczni trenera Michała Spychały z kolei nie bez problemów pokonali AZS AWF Mickiewicz Katowice. Świetny mecz zagrał wówczas Michał Aleksandrowicz, który poprowadził Legię do zwycięstwa.

Tym razem to nie 26-letni zawodnik był wiodącą postacią koszykarskiej Legii. Po bezbarwnym pierwszym meczu, w Tychach uaktywnił się Adam Parzych, który przyszedł do stolicy z Miasta Szkła Krosno. Wszechstronny zawodnik był motorem napędowym gości z Warszawy, którzy oprócz pierwszych minut, kontrolowali sobotnie starcie z GKS-em.

Kluczowa dla losów spotkania okazała się bez wątpienia trzecia kwarta. Po zmianie stron zawodnicy Legii zagrali bardzo mądrze w defensywie, dzięki której mogli swobodniej grać w ataku. Wspomniany Adam Parzych oraz Marcin Kosiński okazali się w tym okresie nie do zatrzymania. Swoje trzy grosze dołożył również Grzegorz Malewski i w pewnym momencie przewaga przyjezdnych wynosiła już 17 punktów.

W ostatniej odsłonie gospodarze wykorzystali małe rozprężenie w szeregach Legii. Podopieczni trenera Tomasza Jagiełki systematycznie odrabiali straty do rywali. Przewaga gości z Warszawy okazała się jednak zbyt duża.

Zespół z Tychów doznał już drugiej porażki w tym sezonie. Przypomnijmy, iż GKS po ciekawych wzmocnieniach miał włączyć się do walki o czołowe miejsca w lidze. Na chwilę obecną widać jednak, iż drużynę ze Śląska czeka jeszcze bardzo dużo pracy.

GKS Tychy - Legia Warszawa 67:73 (13:17, 21:20, 12:24, 21:12)

GKS: Barycz 16, Piechowicz 14, Bzdyra 8, Basiński 7, Szpyrka 6, Markowicz 6, Hałas 6, Dziemba 2, Deja 2.

Legia: Parzych 23, Kosiński 16, Malewski 11, Aleksandrowicz 9, Bierwagen 6, Trybański 3, M. Wilczek 3, Linowski 2, Ł. Wilczek 0.

Źródło artykułu: