Spotkanie bardzo dobrze rozpoczęli gospodarze, którzy po "trójce" Jarosława Kalinowskiego wyszli na prowadzenie 10:4. Słynny "Kali" kolejnym trafieniem zza linii 6,25 popisał się również kilka minut później. Wówczas było już 20:9. W dalszych fragmentach pierwszej kwarty nic się nie zmieniło - wciąż dominował na parkiecie zespół Zastalu. Ostatecznie pierwsze dziesięć minut meczu zakończyło się wynikiem 28:14.
Początek odsłony numer dwa nie wskazywał na to jakoby jeleniogórska ekipa mogła napędzić stracha miejscowym. Po trzech minutach tej kwarty podopieczni Tomasza Herkta prowadzili 33:18, a sympatycy Zastalu byli spokojni o rezultat. Z każdą następną minutą przewaga "Zastalowców" jednak malała. Drużyna Sudetów konsekwentnie niwelowała straty i od stanu 34:23 zdobyła jedenaście "oczek" przy zaledwie dwóch punktach Zastalu. Taki obrót sprawy nie mógł nie mieć przełożenia na wynik, który po pierwszej połowie brzmiał 36:34.
Zielonogórscy sympatycy basketu byli zaniepokojeni tym, że ich ulubieńcy z wysokiego 14-punktowego prowadzenia zeszli na minimalną dwupunktową przewagę. W 24 minucie drużyna gości po raz pierwszy w meczu prowadziła (36:37), i wtedy obawy fanów Zastalu mogły być już naprawdę uzasadnione. "Zastalowcy" na długo jednak nie zostali pozbawieni przewagi przez jeleniogórzan. Dwoma trafieniami za trzy popisał się Sławomir Olszewski, "dwójkę" dołożył Paweł Wiekiera i gospodarze ponownie mieli zaliczkę punktową (44:37). Przed ostatnią "ćwiartką" wynik brzmiał 48:41.
W pewnym momencie czwartej kwarty był taki moment, kiedy wydawało się, że jest już po meczu. Na tablicy świetlnej widniał wówczas wynik 60:47, a do końca spotkania pozostawały jeszcze cztery minuty. Gracze z Jeleniej Góry jednak wciąż wierzyli w zwycięstwo, odrobili znaczną część strat i dzięki temu doprowadzili do nerwowej końcówki. Na 35 sekund przed końcem potyczki za trzy nie spudłował Rafał Niesobski i przewaga zielonogórzan zmalała tylko do dwóch punktów (62:60). Później na linii rzutów wolnych stanął Paweł Wiekiera, który wykorzystał jeden rzut osobisty. Po tym trafieniu, żaden z zespołów nie zdobył już jakichkolwiek punktów, a z triumfu mogli cieszyć się gospodarze.
Zawodnicy trenera Herkta triumf mogą zawdzięczać pierwszej kwarcie, w której zagrali bez żadnych zastrzeżeń. W kolejnych odsłonach Zastal grał nierówno. Zielonogórzanie, prowadząc kilkunastoma punktami, w kilka minut potrafili roztrwonić przewagę, i wynik był na granicy remisu. Po raz kolejny w hali UZ doszło do nerwowej końcówki. Sudety na 12 sekund przed końcową syreną spudłowali zza linii 6,25. Gdyby ten rzut okazał się celny, byłaby dogrywka, i kto wie, czy to z dwóch punktów nie cieszyliby się wtedy goście.
Intermarche Zastal Zielona Góra - KS Sudety Jelenia Góra 63:60 (28:14, 8:20, 12:7, 15:19),
Zastal: Wiśniewski 17, Kalinowski 13, Wiekiera 8, Chodkiewicz 7, Olszewski 6, Wróbel 6, Rajewicz 4, Sarzało 2, M. Wilczek, Szepczyński, Łojko i Taberski po 0.
Sudety: R. Niesobski 13, Tarasewicz 11, Samiec 10, Grygiel 7, Czech 6, Kruk 6, Ł. Niesobski 3, Skrzypczak 2, Matczak 2, Wilusz 0.