Dla Przemysława Żołnierewicza to trzeci rok gry w Asseco Gdynia. W ostatnim sezonie zawodnik przeciętnie notował 4,4 punktu i 1,9 zbiórki. 20-letni gracz bardzo dobrze wypadł w play-offach przeciwko Stelmetowi Zielona Góra (w czterech meczach łącznie zdobył 31 punktów).
Zawodnik miał w okresie wakacyjnym kilka propozycji z innych klubów (mówiło się m.in. o Wilkach Morskich czy AZS-ie Koszalin), ale ostatecznie zawodnik zdecydował się pozostać w Gdyni.
Nowy szkoleniowiec - Tane Spasev przesunął zawodnika do pierwszej piątki, obdarzając go sporym zaufaniem. Na inaugurację w starciu derbowym przeciwko Asseco Gdynia koszykarz zdobył dziewięć punktów i miał trzy zbiórki.
WP SportoweFakty: Spodziewaliście się tak łatwej przeprawy z Treflem Sopot?
Przemysław Żołnierewicz: Nie, oczywiście, że nie. Trener przestrzegał nas przed tym spotkaniem. Od samego początku wyszliśmy zmotywowani, graliśmy w dobrym tempie. Udało się odskoczyć, zbudować przewagę, a później kontrolować wydarzenia na parkiecie.
[b]
Graliście w taki sposób, jaki lubicie najbardziej, czyli twarda defensywa i szybkie przejście do ofensywy.[/b]
- Dokładnie. Taki jest nasz styl, który wypracowaliśmy przez ostatnie lata. W spotkaniu z Treflem Sopot defensywa była na wysokim poziomie. Zagraliśmy z dużą energią. Chcieliśmy biegać. Uważam, że byliśmy nieco za szybcy dla rywali.
Co nowego dołożył do waszej drużyny Tane Spasev?
- Trener wprowadził korekty, pewne rzeczy pozmieniał. Myślę, że mamy więcej opcji w ataku, niż w poprzednich dwóch latach. Plusem jest to, że my się wszyscy dobrze znamy. Zgranie odgrywa dużą rolę. Już trzeci rok funkcjonujemy w podobnym zestawieniu. Zachodzą zmiany, ale nie są one aż tak duże.
Widać, że dość szybko do waszego zespołu zaaklimatyzował się Anthony Hickey.
- To prawda. Amerykanin szybko zaadoptował się do nowych warunków i stara się grać najlepiej jak potrafi. To ważny punkt naszego zespołu.
Przejdźmy do twojej indywidualnej gry. Wskoczyłeś do pierwszej piątki, co oznacza, że ta presja jest już znacznie inna, niż w poprzednich latach.
- Dokładnie. Mam zdecydowanie więcej minut, niż w latach ubiegłych. Łapię tę pewność siebie, gra mi się zdecydowanie łatwiej i luźniej.
Oczy kibiców w tym sezonie są skierowane na twoją osobę.
- Cieszą mnie takie informacje, że ktoś mnie ogląda i obserwuje. Jednak teraz wszystko zależy już ode mnie, jak się zaprezentuje. Muszę udowodnić, że potrafię grać i jestem już stabilnym zawodnikiem na poziomie Tauron Basket Ligi.
Rozmawiał Karol Wasiek