Mateusz Jarmakowicz z meczu na mecz coraz lepiej prezentuje się w barwach Śląska Wrocław. W ostatnim spotkaniu ze Stelmetem BC Zielona Góra zanotował najlepszy występ w sezonie i dał sporo do myślenia trenerowi Mihailo Uvalinovi, który do tej pory rzadko korzystał z jego usług.
Czy to znak, że skrzydłowy wrocławskiego klubu w pełni zaaklimatyzował się już w nowym zespole? - Pewnie, że tak. Jestem z drużyną od samego początku i cały czas ciężko pracujemy, żeby nasza gra wyglądała jeszcze lepiej - wyjaśnia Jarmakowicz.
Na pozycjach podkoszowych w zespole WKS-u jest spora konkurencja. Oprócz 27-latka Uvalin ma jeszcze do dyspozycji Jarvisa Williamsa, Witalija Kowalenkę, Maurice'a Suttona oraz młodego Mateusza Stawiaka.
- W każdej drużynie, która walczy o wysokie cele rywalizacja jest na porządku dziennym. Jestem już do tego przyzwyczajony. Mogę grać na obu pozycjach podkoszowych w zależności od tego czego zespół będzie potrzebował w danej chwili - dodaje wychowanek wrocławskiego klubu.
W meczu z Siarką Tarnobrzeg Jarmakowicz spędził na parkiecie prawie 17 minut, ale zdołał zapisać na swoim koncie tylko 3 zbiórki. Nieco lepiej było już w meczu z Rosą Radom - 6 punktów i zbiórka przez nieco ponad 8 minut. W meczu ze Stelmetem trener Uvalin sięgnął po Polaka dopiero w drugiej połowie, ale ten wykorzystał swoją szansę i zagrał niezłe zawody. Zdobył 9 punktów (3/4 z gry oraz 2/2 z linii osobistych) oraz miał 2 zbiórki.
Czy takim występem Jarmakowicz przekonał trenera, że warto częściej na niego stawiać? - Każdy mecz to szansa, by wszystko zmienić - indywidualnie, ale też drużynowo. Każde kolejne zwycięstwo może dać nam zastrzyk energii i pozwoli piąć się w górę tabeli. Z kolei dobry indywidualny występ pomaga poprawić pewność siebie i dodać motywacji do jeszcze cięższej pracy - zakończył zawodnik Śląska.