Asseco zaczęło sezon jak w 2009 roku. Teraz o wyniku decydują młodzi, a nie gwiazdy

- Uważam, że najważniejsze są minuty. One dają pewność siebie. Dzięki nim nie waham się przy rzutach, przy penetracjach. Jestem bardziej zdecydowany - mówi Przemysław Żołnierewicz, gracz Asseco Gdynia.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
WP SportoweFakty: Sezon 2015/2016 zaczął się wręcz rewelacyjnie zarówno dla ciebie, jak i drużyny.

Przemysław Żołnierewicz: To prawda. Wygraliśmy trzy mecze z rzędu i wszystko idzie znakomicie. Uważam, że naszym dużym atutem jest zgranie. Złapaliśmy dużą pewność siebie, co nam bardzo pomaga na boisku.

Wiesz, że Asseco Gdynia po raz ostatni taki początek sezonu zanotowało... w 2009 roku?

- Miło to słyszeć. Jednak warto sobie uświadomić, że jest to dopiero początek sezonu. Nie możemy po tych trzech meczach wyciągać pochopnych wniosków. Trzeba skupić się na swojej robocie. Nie mieliśmy łatwych przeciwników. Zagraliśmy z Treflem na wyjeździe, później przyjechał do nas Turów, a ostatnio Polfarmeks. Drużyna z Kutna pokazała w drugiej połowie charakter i prawie wyrwała nam z rąk zwycięstwo.

No właśnie. Powiedz, co się stało w drugiej połowie w meczu z Polfarmexem. Prawie straciliście całą przewagę.

- Lekkie rozluźnienie wkradło się w nasze szeregi. Często bywa tak, że zespoły przy takiej przewadze tracą koncentrację i rywale odrabiają straty. Polfarmex postawił strefę i to nas nieco uśpiło. Trzeba przyznać, że goście pokazali charakter. Cieszy fakt, że wygraliśmy.
Przemysław Żołnierewicz świetnie gra w tym sezonie Przemysław Żołnierewicz świetnie gra w tym sezonie
Porozmawiajmy chwilę o tobie. Masz zielone światło od trenera na wjazdy pod kosz w każdej akcji?

- Wszystko jest tak naprawdę moją decyzją. To ja oceniam sytuację, kiedy mogę wejść pod kosz, kiedy rzucić z półdystansu, dystansu czy podać. Trener daje mi wolną rękę.

W tym roku oglądamy znacznie więcej akcji z twojej strony. Trener też postawił na ciebie w pierwszej piątce.

- To prawda. Mój czas gry zdecydowanie się wydłużył. Przebywam na boisku po około 30 minut, dlatego też częściej mogę mieć piłkę w rękach. Nie ma znaczenia, czy wychodzę w pierwszej piątce czy z ławki rezerwowych. Uważam, że najważniejsze są minuty. One dają pewność siebie. Dzięki nim nie waham się przy rzutach, przy penetracjach. Jestem bardziej zdecydowany.

Wzrosła także twoja siła fizyczna. Praca z Piotrem Szczotką nie idzie na marne?

- Siła jest zdecydowanie większa. To fakt. W okresie przygotowawczym pracowałem dużo z Piotrem Szczotka. Do tego przeskoczyłem na pozycję niskiego skrzydłowego. Mam nieco cięższych rywali więc jest ich łatwiej mijać.

Spodziewałeś się tego, że tych minut będzie aż tyle?

- Nie da się wszystkiego przewidzieć - jak będzie wyglądała kondycja, liczba przewinień. To są zmienne, które nie zawsze są od nas zależne. Cieszę się, że trener mi ufa i daje mi grać. Najważniejsze jest to, że mogę grać na dobrej skuteczności w takim okresie.

Z tą kondycją to ciekawy wątek, bo u was nie ma różnicy, czy jest pierwsza czy ostatnia minuta - zawsze biegacie prawie tak samo.

- Za nami dobry okres przygotowawczy, a po drugie jesteśmy młodą, wybieganą drużyną. To jest nasz atut. Możemy grać na wysokiej intensywności.

Starsi chcą dorównać młodszym?

- Oj tak! Piotr Szczotka jest okazem fizyczności. Ma już swoje lata, ale nadal potrafi ze mną wygrać sprinty.

Rozmawiał Karol Wasiek

Czy Przemysław Żołnierewicz w tym sezonie będzie przeciętnie zdobywał ponad osiem punktów na mecz?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×