Macedończyk w środę nie mógł liczyć na swoich strzelców - Filip Matczak (3/10 z gry), Anthony Hickey (3/11), Piotr Szczotka i Przemysław Frasunkiewicz (obaj 4/10), Przemysław Żołnierewicz (1/6), z kolei Sebastian Kowalczyk przestrzelił wszystkie cztery rzuty z gry.
- Jeżeli masz 20-procentową skuteczność za trzy i 36-procentową za dwa, to z takim zespołem jak Rosa wygrać nie możesz. Dlatego cieszymy się, że przegraliśmy tylko trzema punktami - mówił na pomeczowej konferencji prasowej Tane Spasev, opiekun Asseco Gdynia.
- Po raz kolejny naszym minusem była sinusoida formy. Tak też działo się podczas zwycięskich spotkań. Musimy ustabilizować to na jeden mecz, a następnie przyjdzie pora na przedłużenie tego stanu na kolejne spotkania - dodał Spasev.
Dla gdynianin było to kolejne spotkanie w krótkim odstępie czasu. Mimo młodego i niedoświadczonego zespołu - żółto-niebieskim udało się wygrać trzy z czterech meczów.
- Było to dla nas czwarte starcie w ciągu dziesięciu dni i nie mamy na co narzekać. Nasz bilans to 3-1 i on wygląda świetnie - skomentował Spasev, który po raz kolejny przypomniał filozofię, jaką kieruje się klub w tym sezonie.
- Celem obecnego sezonu jest to, aby walczyć w każdym meczu i próbować ogrywać młodych koszykarzy. W swoim składzie mamy kilku graczy zawodników z przedziału 22-24 lata, więc trzeba dać im szansę - zaznaczył Macedończyk.