NBA: Zapowiedź sezonu 2015/16 - Sacramento Kings. Potencjał to nie wszystko

To będzie już dziesiąty rok, jak Kings próbują wrócić do play-offów. Nowy GM Vlade Divac zgromadził latem naprawdę ciekawy zespół, który teoretycznie może to zrobić, jednak najpierw będzie musiał uporać się z przyszytą mu łatką "jeźdźca bez głowy".

Mateusz Orlicki
Mateusz Orlicki

Przez ostatnie lata Sacramento Kings zapracowali na niezbyt korzystny wizerunek. Z początku sporo wspólnego miał z tym wybrany w 2010 roku z 5. numerem draftu DeMarcus Cousins, który nie potrafił dogadać się z kolejnymi trenerami i być prawdziwym liderem. Na parkiecie zbyt często nie był w stanie hamować emocji, co również przekładało się na jego image. I kiedy w końcu w poprzednich rozgrywkach wyglądało na to, że do Sleep Train Arena trafił trener, z którym niezwykle utalentowany środkowy znalazł wspólny język, sprawę pokpić postanowił właściciel klubu - Vivek Ranadive. Mike Malone na początku kampanii 2014/15 poprowadził zespół do bilansu 9-5 i sprawił, że Kings byli jedną z ciekawszych historii pierwszej części sezonu. Potem jednak pechowo z obiegu wypadł Cousins, co naturalnie przełożyło się na gorsze wyniki. Ku zdziwieniu większej części środowiska Ranadive potraktował to jako wystarczający pretekst, aby trenera zwolnić. Drużynę tymczasowo przejął Tyrone Corbin, a po przerwie na Mecz Gwiazd stanowisko objął George Karl.

Kings nie grali w play-offach w dziewięciu kolejnych sezonach, a w sześciu ostatnich ani razu nie zdołali osiągnąć progu 30 zwycięstw! Biorąc pod uwagę fakt, że już od pięciu lat mają w składzie być może najlepszego centra w lidze, poniekąd trudno się dziwić rozczarowaniu i nerwowym decyzjom działaczy klubu. Tego lata Vivek oddał stery w ręce Vlade Divaca i ma się już ponoć nie wtrącać. Ten z kolei w roli doradcy sprowadził do drużyny także Peję Stojakovicia, co symbolicznie zwiastować ma nawiązanie do lepszych dni z przeszłości. I zerkając na ruchy dokonane latem, rzeczywiście można odnieść wrażenie, że nowy generalny menedżer wykonał niezłą robotę. Każdy ruch w NBA można oczywiście na różne sposoby podważyć, ale pamiętajmy, że to Sacramento. Miasto, które aktualnie nie jest zbyt atrakcyjnym ośrodkiem dla wolnych agentów.

Największym echem odbiło się oczywiście podpisanie rocznej umowy z Rajonem Rondo. Po odejściu z Bostonu Kevina Garnetta, Paula Pierce'a i Ray'a Allena oraz kontuzji kolana, która wyłączyła go z gry na kilka miesięcy, rozgrywający znalazł się w bardzo dziwnym momencie kariery. Jego notowania dodatkowo obniżyła nieudana przygoda w Dallas, gdzie popadł w konflikt z trenerem Rickiek Carlislem. W Sactown postanowili dać mu jednak szansę i choć niektórzy twierdzili, że 9,5 mln dolarów to za dużo, to ryzyko może się opłacić. W odwodzie wciąż pozostaje przecież Darren Collison, a jeśli Rondo wróci do tego, co grał w Celtics, może pomóc Kings wznieść się na wyższy poziom.

Tu na chwilę się zatrzymamy, bo o ile duet Cousins-Rondo wydaje się obiecującym pomysłem, to wciąż poważne wątpliwości budzą ich relacje z trenerem. George Karl, od kiedy przejął zespół, wysyłał jasne sygnały, że Boogie nie za bardzo pasuje do jego koncepcji i chętnie by go wymienił. Zawodnik w swoim stylu odpowiadał mu na Twitterze i atmosfera zrobiła się nieciekawa. Podczas dnia dla mediów zorganizowanego na początku obozu przygotowawczego obaj zapewniali, że doszli do porozumienia i teraz skupiają się już tylko na koszykówce, ale nieprzyjemny posmak pozostał i kiedy w trakcie sezonu nadejdzie gorszy moment, pretensje mogą powrócić ze zdwojoną siłą. Budowaniu atmosfery współpracy i harmonii nie pomagają również wypowiedzi Rondo, który w rozmowie z jednym z dziennikarzy napomknął o rzekomych kłótniach z nowym trenerem. Później, jak pamiętamy, obrócił wszystko w żart, ale jak to jest naprawdę, okaże się przy pierwszych nerwowych sytuacjach.

Wracając do wzmocnień, w drafcie "Królowie" wybierali jako szóści. Wahali się ponoć pomiędzy Emmanuelem Mudiay'em, Mario Hezonją i Williem Cauley'em-Steinem. Postawili na tego ostatniego, bo potrzebowali partnera dla Cousinsa pod kosz, a absolwent Kentucky był prawdopodobnie najlepiej biegającym podkoszowym dostępnym w drafcie. Na rozegraniu mają już Rondo i Collinsa, a za nimi jest jeszcze Seth Curry, który pokazał się z dobrej strony podczas Ligi Letniej. Hezonja poszedł z piątką do Orlando, więc wybór - przynajmniej według założeń sztabu Kings - był prosty.

Jako wsparcie pod kosz sprowadzono Kostę Koufosa, którego Karl zna jeszcze z czasów pracy w Denver Nuggets. Grek będzie prawdopodobnie pełnił rolę zmiennika Cousinsa, choć w meczach przedsezonowych trener próbował także ustawiać go obok Boogiego. Trzeba przyznać, że to bardzo klasyczne zestawienie podkoszowe jak na styl preferowany przez 64-letniego szkoleniowca, ale Koufos jako rezerwowy center to ogromna wartość dodana, która powinna przynieść wymierne korzyści.

Na świetne posunięcie wygląda również podpisanie 3-letniej umowy wartej 19 mln dolarów z Marco Belinelli. Z Włocha zrezygnowano zarówno w Chicago, jak i w San Antonio, gdzie robiono miejsce na kontrakt LaMarcusa Aldridge'a. Włoch wielokrotnie udowadniał jednak, że potrafi zrobić różnicę. W meczach przedsezonowych jest trzecim strzelcem drużyny i gdyby jeszcze zdołał wrócić do tej 43-procentowej skuteczności z dystansu z rozgrywek 2013/14, byłoby świetnie. Jego obecność motywująco podziałać powinna także na Bena McLemore'a. Karl już zapowiedział, że część jego minut przejmie wlaśnie Włoch, więc na pozycji rzucającego obrońcy szykuje się ciekawa rywalizacja. Z ważniejszych ruchów warto jeszcze wspomnieć o przedłużeniu umowy z Omrim Casspim (2 lata/5,8 mln USD).

Na papierze Kings wyglądają naprawdę nieźle. Niestety ich dwaj najlepsi gracze zapracowali na taką a nie inną opinię i nie wzbudzają zaufania. Rudy Gay w Sacramento reaktywował swoją karierę, ale również nie należy do najpewniejszych filarów, na których chcesz opierać swój zespół. Nie bez przyczyny drużyny Viveka Ranadive'a nie traktuje się w pełni poważnie i zanim w ogóle zaczniemy rozmawiać o tym, czy stać ją na powrót do play-offów, musimy zobaczyć na serio do sprawy podchodzą sami gracze.


Dołączyli (w nawiasie - poprzedni klub): Rajon Rondo (Mavericks), Marco Belinelli (Spurs), Kosta Koufos (Grizzlies), Williem Cauley-Steinem (nr 6 draftu), Quincy Acy (Knicks), Seth Curry (Erie BayHawks, NBDL), James Anderson (Żalgiris Kowno), Caron Butler (Pistons), Duje Dukan (Wisconsin Badgers, NCAA).

Odeszli (w nawiasie - dokąd): Derrick Williams (Knicks), Andre Miller (Timberwolves), Carl Landry, Nik Stauskas (obaj Sixers), Jason Thompson (Warriors), Ray McCallum Jr (Spurs).

Skład drużyny: 

Nr Imię i nazwisko Pozycja Wzrost [cm] Waga [kg] Wiek Zarobki w sezonie 2015/16
00 Willie Cauley-Stein PF/C 213 109 22 $3,398,280
3 Marco Belinelli SG 196 95 29 $6,060,606
5 James Anderson SG 198 98 26 $1,015,421
7 Darren Collison PG 183 79 28 $5,013,559
8 Rudy Gay SF 203 104 29 $12,403,101
9 Rajon Rondo PG 185 84 29 $9,500,000
13 Quincy Acy PF 201 109 25 $981,348
15 DeMarcus Cousins C 211 122 25 $15,851,950
18 Omri Casspi SF 206 102 27 $2,836,186
23 Ben McLemore SG 196 88 22 $3,156,600
26 Duje Dukan PF 208 99 23 $525,093
30 Seth Curry PG 188 84 25 $947,276
31 Caron Butler SF 201 103 35 $1,499,187
41 Kosta Koufos C 213 120 26 $7,700,000
25 Eric Moreland PF/C 208 99 23 $845,059*

Czy tercet Karl-Cousins-Rondo przetrwa w Sacramento do końca sezonu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×