Miniony sezon Justin Ward rozpoczął w ekipie Nitry, później przeniósł się do silniejszego Interu Bratysława. Amerykanin był na Słowacji szóstym strzelcem, średnio notując 17,2 punktu 7,5 zbiórki oraz 1,5 bloku na mecz. Gracz podkreśla, że w polskiej lidze wymagania są na zdecydowanie wyższym poziomie.
- Bardzo mi się podoba w Polsce. Uważam, że polska liga jest znacznie lepsza od słowackiej. Tam nie było aż tylu dobrych zawodników w poszczególnych zespołach. Kluby są znacznie lepiej zorganizowane - komentuje Ward, który średnio zdobywa 9,3 punktu i sześć zbiórek na mecz. Zawodnik dość często decyduje się na rzuty z obwodu, ale jak sam mówi - najlepiej czuje się jako silny skrzydłowy.
- Jestem zawodnikiem, który najlepiej czuje się na pozycji silnego skrzydłowego. Lubię wyjść na obwód i rzucić z dystansu - komentuje.
Polpharma jak na razie poniosła trzy porażki w Tauron Basket Lidze. Kociewski Diabły były o krok od zwycięstwa w Tarnobrzegu. - Jestem zdania, że z każdym kolejnym meczem prezentujemy coraz wyższą formę. Mamy dobre momenty po obu stronach parkietu. Fatalnie zagraliśmy w Lublinie, ale z Energą Czarnymi Słupsk pokazaliśmy się z całkiem niezłej strony. W Tarnobrzegu prowadziliśmy przez 35 minut, ale znów czegoś zabrakło. Szkoda, że tak długo musimy czekać na pierwsze ligowe zwycięstwo - zaznacza.
- Jesteśmy drużyną, która jest taką mieszanką doświadczenia i młodości. Uważam, że w dalszym ciągu uczymy się siebie nawzajem. Ten proces niestety potrwa, bo nie jest łatwo poznać wszystkich w tak krótkim czasie - podkreśla Justin Ward.