Będziemy walczyć o jak najwięcej zwycięstw - mówi Łukasz Olejnik po spotkaniu ze Zniczem Pruszków

 / Znicz
/ Znicz

Każda drużyna potrzebuje swojego kapitana. Zawodnika, który w decydujących momentach weźmie na swoje barki ciężar gry i odpowiedzialność za wynik. Taką rolę w swoim zespole pełni ostatnio Łukasz Olejnik. Skrzydłowy kaliskiej drużyny kolejny sezon może zaliczyć do udanych. O ostatnich wydarzeniach związanych z kaliskim basketem opowiada specjalnie dla naszego portalu.

Ostatnie tygodnie dla koszykarzy z Kalisza są udane. Tylko wpadka w Krośnie, w meczu z liderem na chwilę popsuła dobry nastrój w kaliskiej ekipie. Podopieczni trenera Marka Białoskórskiego w ostatnim meczu rozprawili się ze Zniczem, który w tabeli sąsiaduje z kaliszanami. Punkty cieszą, bo przybliżają do utrzymania na zapleczu ekstraklasy. - Najważniejsze jest zwycięstwo. Mecz był pełen walki, zaciętości, a także ważny z powodu zajmowanych miejsc przez oba zespoły. Spotkanie o "cztery punkty" z sąsiadem z tabeli, więc zwycięstwo bardzo cieszy. Pniemy się w górę tabeli co nas bardzo cieszy. Będziemy walczyć o jak najwięcej zwycięstw, o jak najwyższą pozycję. Cały czas wierzymy, że uda nam się awansować do fazy play-off - komentuje spotkanie Łukasz Olejnik, najlepszy zawodnik po kaliskiej stronie, zdobywca dwudziestu punktów w całym spotkaniu. To właśnie jego rzuty w końcówce spotkania pozbawiły marzeń o zwycięstwie przyjezdnych z Mazowsza. - Cieszy mnie bardzo, że notuję dobre występy. Nie zagrałem dobrze w obronie, to musiałem nadrobić w ataku. Udało się, jestem szczęśliwy i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej - dodaje.

Kibice "akademików" przeżyli jednak chwile grozy. W trzeciej kwarcie jeden z zawodników AZS leżał dłuższy czas na boisku nie mogąc się z niego podnieść. Okazało się, że był to właśnie kapitan zespołu. Z ogromnym grymasem bólu na twarzy, jednak bez pomocy kolegów zdołał dojść do własnej ławki rezerwowych. Kontuzja okazała się niegroźna i gracz mógł pojawić się jeszcze w spotkaniu. - Zderzyłem się z Marcinem Ecką kolanami. Ból był bardzo mocny, musiałem zejść z parkietu, ale później wróciłem i dograłem całe spotkanie do końca - mówi.

Kaliszanie mają teraz przed sobą ligowy maraton. Kolejne spotkanie już w środę, a ich rywalem będzie podkarpacka rewelacja ostatnich kolejek - Stal Stalowa Wola. Jednak to nie koniec starć w tym tygodniu, bowiem w sobotę w Kaliszu dojdzie do pojedynku z Zastalem Zielona Góra. - Natężenie spotkań jest duże, ale na pewno jesteśmy w stanie to udźwignąć. Ponadto dołączyło do nas dwóch zawodników (Bartłomiej Józefowicz oraz Piotr Warawko – przyp. red.). Na razie ciężko coś o nich powiedzieć. Chłopaki są dopiero z nami od kilku treningów, zagrali dwa mecze, ale pomagają, walczą i to cieszy - kończy.

Komentarze (0)