Piotr Niedźwiedzki niedoszłym bohaterem. "Zabrakło doświadczenia w końcówce"

Piotr Niedźwiedzki miał szansę zostać bohaterem PGE Turowa Zgorzelec, ale jego pudło z linii osobistych zapewniło dogrywkę w Hali Mistrzów. W niej Anwil Włocławek okazał się lepszy od wicemistrza Polski.

Kiedy Robert Skibniewski rzucił za dwa i Anwil Włocławek wyszedł na prowadzenie 77:75 na 17 sekund przed końcem czwartej kwarty meczu z PGE Turowem Zgorzelec, gospodarzom wystarczało tylko kilkanaście sekund koncentracji i dobrej gry w obronie, by wygrać trzecie spotkanie z rzędu.

I choć włocławianie rzeczywiście skutecznie bronili w tej akcji, Daniel Dillon bardzo dobrze wypatrzył pod koszem Piotra Niedźwiedzkiego, a środkowy PGE Turowa wymusił faul. Do ostatniej syreny pozostawały tylko trzy sekundy, gdy 22-letni center trafił pierwszy rzut, a następnie spudłował. Piłki odbitej od obręczy nie złapali jednak włocławianie; wpadła ona w ręce... Niedźwiedzkiego, który ponownie wymusił faul.

PGE Turów przegrywał więc 76:77, gdy Polak ponownie stanął na linii, a zegar pokazywał 1,72 sekundy końca. I tak samo jak przed momentem, pierwsza próba gracza doszła do celu, ale druga już nie. I do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. W niej lepsi byli koszykarze z Włocławka.

- Myślę, że to był bardzo dobry mecz. Oba zespoły zagrały bardzo dobrze i oba zasługują na brawa. Razem stworzyliśmy fajne widowisko. Nam po prostu zabrakło doświadczenia i koncentracji w końcówce spotkania - powiedział Niedźwiedzki, który mógł zostać bohaterem PGE Turowa. - Oczywiście szkoda tego rzutu wolnego, ale sądzę z meczu na mecz będzie lepiej - dodał 22-letni center.

Oczywiście, pudło Niedźwiedzkiego nie czyni z niego automatycznie antybohatera. Środkowy PGE Turowa spędził w grze 13 minut, ale były one bardzo produktywne - rzucił dziewięć punktów, miał sześć zbiórek i sześć fauli wymuszonych, choć skuteczność z linii 5/11 pozostawia jednak niedosyt.

- Piotrek spudłował, ale historia koszykówki pokazuje, że nie tacy gracze pudłowali. To na pewno nie jest jego wina, a wręcz przeciwnie - trzeba się cieszyć, że w momencie pudła Piotrek zawalczył o zbiórkę, wymusił faul i dał nam szansę na wygranie - stwierdził Piotr Ignatowicz.

Źródło artykułu: