Niedzielne spotkanie szóstej kolejki pierwszej ligi, pomiędzy ACK UTH Rosą a meritumkredyt Pogonią, dostarczyło nie lada emocji. Jego losy ważyły się praktycznie do ostatnich minut, a zwycięsko wyszli z tej batalii przyjezdni, wygrywając 78:71. Tym samym odnieśli czwarty triumf w sezonie 2015/2016.
W zupełnie innym nastroju niż kilka miesięcy wcześniej, występując w barwach Zagłębia Sosnowiec, opuszczał halę przy ulicy Chrobrego Paweł Bogdanowicz. - W zeszłym sezonie mecz nam kompletnie nie wyszedł, z tego co pamiętam, to skończyło się chyba dwudziestoma punktami przewagi dla UTH Rosy i straciliśmy ponad sto "oczek" - potwierdził zawodnik.
28-latek w sezonie 2012/2013 reprezentował barwy pierwszego zespołu Rosy, występującego w TBL. - Śmieję się, że do tego niedzielnego spotkania przygotowywałem się dwa lata, nawet prezes Roman Saczywko mówił mi, że jak byłem w Rosie, to miałem rzucać "trójki", a "zapaliłem" dopiero teraz - przybliżył kulisy pogawędki, jaką uciął sobie z właścicielem radomskiego klubu.
- Musiałem dojrzeć. Po prostu mi wpadało, zespół grał "pode mnie", a ja starałem się z tego wywiązywać - skomentował bardzo skromnie zdobyte 29 punktów (skuteczność 10/15 z gry, w tym 5/7 z dystansu) oraz osiem zbiórek w trakcie niespełna 37 minut spędzonych na parkiecie.
Najlepszy zawodnik pojedynku oraz jego koledzy nie mieli dokładnej wiedzy na temat składu radomskiej ekipy. - Jakiejś dużej presji nie było, bo nie wiedzieliśmy, w jakim składzie rywale zagrają, więc to była dla nas niewiadoma. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, i tak rzeczywiście było, bo męczyliśmy się do ostatnich minut - podkreślił.
- Mamy teraz u siebie mecz z teoretycznie słabszym rywalem, w którym powalczymy o zwycięstwo, i będziemy szukać tych punktów, bo liga jest taka, że można je stracić z teoretycznie słabszą drużyną, a wywalczyć na ciężkim terenie - zaznaczył. W następnej kolejce prudniczanie podejmą SKK Siedlce.
Bogdanowicz przybył do Radomia już w sobotę, aby obejrzeć spotkanie pierwszego zespołu Rosy ze Stalą Ostrów Wielkopolski. - Przyjechaliśmy całą drużyną, niektórzy z chłopaków byli na ekstraklasie pierwszy raz w życiu. Trochę się spóźniliśmy, dotarliśmy dopiero na połowę pierwszej kwarty, ale ciekawy mecz, fajna atmosfera w hali, jak zawsze zresztą. Byłem ciekawy nowych zawodników, z niektórymi co prawda grałem, ale skład się mocno zmienił, więc byłem ciekawy nowych transferów. Rosa też się męczyła, ale pokazała przez ostatnie półtorej minuty, że zasłużyła na zwycięstwo - zakończył rzucający.