Jeszcze w połowie trzeciej kwarty podopieczni Saso Filipovskiego prowadzili 67:46 i wydawało się, że mistrzowie Polski bez większych problemów pewnie pokonają ekipę King Wilków Morskich. Szczecinianie w ostatniej odsłonie poniedziałkowego pojedynku zbliżyły się jednak do Biało-Zielonych na bliski dystans. - Na pewno zawaliliśmy czwartą kwartę, po raz kolejny. W nasze szeregi wdarło się chyba za dużo rozluźnienia, ponieważ przewaga już była dość spora, około 20 punktów. Źle rozegraliśmy czwartą kwartę, nie powinniśmy pozwolić przeciwnikowi wrócić do gry, powinniśmy postawić kropkę nad "i" i dokończyć ten mecz na spokojnie. Niestety zawodnicy ze Szczecina znani są z tego, że się nie poddają, walczą do samego końca. Zaczęli trafiać niektóre trudne rzuty, inne z otwartych pozycji i doszli nas na sześć oczek. Zdecydowanie lepiej mogliśmy rozegrać czwartą kwartę - podsumował Mateusz Ponitka.
O ile Stelmet BC Zielona Góra nie miał problemów w ofensywie, to gra defensywna zespołu z Winnego Grodu w konfrontacji ze szczecinianami nie wyglądała zbyt dobrze. - Powinniśmy wygrywać mecze obroną, a nie atakiem i myślę, że na to trener na pewno będzie kładł nacisk. Super, że przeciwko Wilkom rzuty wpadały, ale nie codziennie jest tak, że wszystko będzie wchodziło. Trzeba skupić się na defensywie, bo to obrona wygrywa mistrzostwa - skomentował reprezentant Polski.
Mimo bilansu 3-0 w TBL, mistrzowie Polski zdają sobie sprawę, że czeka ich wiele pracy w eliminowaniu błędów w swojej grze. - Przede wszystkim musimy skupiać się na sobie, wyeliminować mankamenty, które niestety nękają nas w czwartych kwartach. Myślę, że to chodzi bardziej o koncentrację i dowiezienie tego, co wypracujemy przez trzy kwarty. Nad tym powinniśmy się skupiać. Trener najlepiej wie, czego potrzebujemy i postaramy się poprawić te błędy - powiedział Ponitka.