Dariusz Wyka ma za sobą świetny czas. Ulubieniec kibiców na Podkarpaciu, szczególnie w meczu z Legią Warszawa pokazał, iż dysponuje znakomitym potencjałem. W rozmowie z naszym portalem 23-letni zawodnik udowodnił, iż świetnie odnajduje się nie tylko na I-ligowych parkietach.
WP SportoweFakty: Czujesz się najpopularniejszym zawodnikiem Miasta Szkła Krosno?
Dariusz Wyka: Nie wydaje mi się, żebym był najpopularniejszym. Wszyscy pracujemy na markę naszej drużyny.
[b]
Gdybyśmy zrobili jednak taką ankietę wśród kibiców zespołu z Krosna to jestem pewien, że wygrałbyś ją. Skąd się bierze twoja tak duża popularność?[/b]
- Moim zdaniem dlatego, że jestem otwarty, zachowuje się na parkiecie tak samo jak poza nim. Często żartuje sobie z pewnych rzeczy. Być może przypadło im to do gustu, ale to chyba dobrze prawda?
Moim zdaniem bardzo dobrze. Jesteś sobą i widać, że fani to kupują.
- Dokładnie tak. Nie chcę nikogo udawać, na nikim się nie wzoruje. Robię swoje, zachowuje się tak samo w każdym innym miejscu. Wydaje mi się, że to jest najważniejsze.
Na trybunach w Krośnie często słychać kultową pieśń "Darek Wyka się nie cyka". Co wtedy czujesz jak to słyszysz?
- Kiedyś ktoś dał pomysł, aby wybrać przyśpiewkę do słów Darek Wyka. Jak widać wybrano właśnie taką wersję (śmiech). Jest to trochę śmieszne, na pewno poprawia humor.
Czy wsparcie kibiców motywuje cię do jeszcze lepszej gry?
- Na pewno tak. Kibice są bardzo ważni na meczu. Gra się dla nich, dla własnych sukcesów, prezesów czy zarządu. Fajnie jest, gdy fani cię motywują. Miło jest słyszeć taką przyśpiewkę, która zrobiona jest specjalnie dla mnie. Czuje się z tym bardzo dobrze i chcę dać z siebie jeszcze więcej na parkiecie.
Dostajesz coraz więcej minut od trenera Michała Barana. Czujesz większe zaufanie szkoleniowca Miasta Szkła?
- Zgadza się, dostaje więcej minut. Mamy czterech podkoszowych, którzy prezentują wyrównany poziom. Czuje większe zaufanie, zobaczymy jak to będzie dalej. Ostatni mecz nie poszedł po mojej myśli, piłka nie chciała wpaść do kosza. Czasami tak się zdarza. Na pewno daje z siebie wszystko w każdym meczu. Nie jest tak, że gdy gramy z teoretycznie słabszym przeciwnikiem to brakuje mi motywacji. Przygotowuję się tak samo do każdego pojedynku.
Zgodzisz się, iż ten sezon może być dla ciebie przełomowy?
- Masz rację może być przełomowy. Oprócz ostatniego meczu, na razie wszystko układa się dobrze, forma dopisuje. Nie patrzę jednak na to czy będzie przełomowy czy nie. Gram najlepiej jak potrafię i na tym się skupiam. Robię to co potrafię i tyle.
Wielu kibiców wspomina twój mecz z Legią Warszawa, który był znakomity. Był to dla ciebie jeden z najlepszych pojedynków w karierze?
- Jeśli chodzi o pierwszą ligę to na pewno najlepszy. Trzeba zaznaczyć, że cały zespół zasługuje na wielkie brawa. Nie wygrałem tego meczu sam, tylko byliśmy prawdziwą drużyną. Każdy zawodnik dawał z siebie coś pozytywnego dla zespołu i pewnie wygraliśmy ten mecz. Obawialiśmy się tego spotkania, ale już w pierwszej kwarcie mecz ułożył się dla nas świetnie. Moje statystyki były dobre i bardzo się z tego cieszę. [nextpage]
Porozmawiajmy o bieżących wydarzeniach. Jesteście zadowoleni z pojedynku z GKS-em Tychy?
- Nie do końca. Z pierwszej połowy jesteśmy bardzo zadowoleni, prowadziliśmy bodajże 23 punktami do przerwy. W drugiej połowie zespół z Tychów zaczął trafiać, mieli serię siedmiu celnych rzutów z rzędu. Oczywiście my walczyliśmy dalej i odpowiadaliśmy na te rzuty. Gdybyśmy nie odpowiadali, to wtedy byłoby dużo gorzej. Co prawda przewaga stopniała do sześciu punktów, ale zdołaliśmy się podnieść.
Moim zdaniem to dobrze, że przyszedł taki mecz, że ktoś z nami powalczył. Nie wygraliśmy znowu 20 czy 30 punktami, tylko ktoś się nam postawił. Na pewno takie spotkania będą się zdarzać, taka niemoc może się jeszcze przytrafić. Wydaje mi się, że trochę za bardzo wyszliśmy rozluźnieni na drugą połowę ale najważniejsze, że wygraliśmy mecz.
Czułeś w czwartej kwarcie, iż zwycięstwo może wam się wymknąć z rąk? Kuba Dłuski stwierdził, iż cały czas był pewien waszej wygranej.
- Teoretycznie cały czas kontrolowaliśmy ten mecz. Przewaga zmniejszyła się do sześciu punktów, ale odpowiedzieliśmy skutecznymi akcjami i nasza przewaga ponownie wzrosła. W poprzednim sezonie mieliśmy jednak przykład, że z Sokołem Łańcut przegrywaliśmy 26 punktami, a jednak wygraliśmy ten mecz. Różnie to w sporcie bywa, koszykówka jest taka, że nie zawsze można być pewnym zwycięstwa.
To pytanie może wydawać się dziwne, ale czy ten mecz może być dla was zimnym prysznicem?
- Na pewno tak. Dobrze się stało, że przytrafił się zimny prysznic. GKS w pierwszej połowie był bardzo nieskuteczny, ale po przerwie to się zmieniło. Musieliśmy się bardziej przyłożyć, ale wygraliśmy i czekamy na kolejnego przeciwnika.
Po sześciu meczach macie znakomity bilans. Według ciebie to wynika z waszej dużej siły czy I liga jest słabsza niż w poprzednich latach?
- Liga może być trochę słabsza niż wcześniej. Wiadomo, że kilka dobrych drużyn przeszło do TBL. My jednak w tym sezonie mamy bardzo dobry skład. Jest on bardzo poukładany, wszyscy wiedzą co mają robić w zespole. Atmosfera w szatni jest świetna, wszyscy się dobrze rozumiemy i jesteśmy małą rodziną. Każdy wie co ma robić, wspieramy się nawzajem.
Doszły mnie słuchy, iż w przerwie letniej miałeś oferty z ekstraklasy. Potwierdzisz?
- Tak pojawiały się, ale nie było to nic konkretnego. Słyszałem o tym, ale nie były to pewne informacje, same spekulacje.
Czyli zostałeś w Krośnie bo oferty nie były zadowalające?
- Nie mam w I lidze jeszcze takich statystyk, aby zasłużyć na ekstraklasę. Muszę mieć lepszy sezon i pokazać, że na coś mnie stać. Wtedy na pewno będę mógł myśleć o wyższej lidze. Nie mam parcia, że koniecznie muszę grać w ekstraklasie. Muszę dobrze zagrać w I lidze i trafić z formą.
W następnej kolejce zagracie z drużyną z Wrocławia, która składa się z wielu bardzo młodych koszykarzy, którzy nie mają doświadczenia na tym szczeblu rozgrywek. Czy piątkowy pojedynek może wyglądać podobnie jak ten z Biofarm Basket Poznań?
- Śląsk podobnie jak Basket Poznań ma bardzo wybieganych zawodników, którzy powoli będą liczyć się w I lidze. Podejdziemy do tego spotkania jak do każdego innego, musimy zrobić swoje i wygrać kolejny mecz. Drużyna z Wrocławia na pewno nie da sobie łatwo wyrwać zwycięstwa, więc będziemy musieli powalczyć. I z takim nastawieniem pojedziemy do Wrocławia.
Na koniec mam nietypowe pytanie, gdyż Michał Musijowski z SKK prosił mnie, aby się zapytać czy nie chciałbyś w przyszłym sezonie zagrać z nim w Siedlcach?
- (śmiech) Odpowiem "Misiowi", że w tym sezonie nikt z Siedlec do mnie nie dzwonił. Jak będzie jakaś propozycja, to specjalnie dla Michała Musijowskiego ją rozpatrzę (śmiech).
Rozmawiał Jakub Artych