NBA: Pierwszy mecz, pierwsze zwycięstwo Wizards! Solidny występ Marcina Gortata

Marcin Gortat przywitał 70. sezon NBA, zdobywając 10 punktów i osiem zbiórek. Polak przyczynił się do premierowego zwycięstwa Washington Wizards, którzy pokonali Orlando Magic. Triumf stołecznym zapewnił John Wall.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak
East News

Szkoleniowiec Washington Wizards, Randy Wittman 28 października obchodził 56. urodziny, a jego podopieczni sprawili mu prezent, pokonując Orlando Magic. Goście ze stolicy Stanów Zjednoczonych dwie minuty przed zakończeniem spotkania przegrywali jeszcze 82:87, by triumfować ostatecznie 88:87.

- Jestem przygotowany do nowego wyzwania. Wierzę, że to będzie dobry mecz i świetnie zainaugurujemy sezon. Mimo wszystko przed startem rozgrywek jestem niespokojny i chciałbym, żeby wszystko się już zaczęło - mówił przed rozpoczęciem widowiska Marcin Gortat. Polak podszedł do premierowego meczu w pełni skoncentrowany. Trener desygnował go do gry w najważniejszych fragmentach spotkania, a łodzianin odpłacił się za zaufanie.

31-letni środkowy spędził na parkiecie 36 minut, zdobywając w tym czasie 10 punktów (4/6 za 2, 2/2 za 1), osiem zbiórek, dwie asysty i dwa bloki. Co bardzo ważne, ręka nie zadrżała mu półtorej minuty przed końcem. Gortat trafił wówczas dwa rzuty osobiste. Dał też dużo dobrego w obronie, nie dopuszczając Nikoli Vucevica do czystej pozycji w ostatnim posiadaniu Orlando Magic.

- Granie przeciwko Nickowi jest zawsze trudnym zadaniem. Kluczem jest, żeby odcinać go od podań. Jeśli pozwoli mu się rzucać i odda 20 rzutów w meczu, to zazwyczaj wchodzi na odpowiedni poziom i seryjnie trafia. Dla mnie to zawsze przyjemność móc rywalizować z innym europejskim graczem - zaznaczał Polak. Łodzianinowi udało się zatrzymać poczynania czarnogórskiego koszykarza. Ten zapisał na swoim koncie 10 oczek i siedem zbiórek, trafiając 5 na 13 oddanych prób z pola.

Gospodarze z Florydy nie wykorzystali szansy na zwycięstwo, popełniając w końcówce meczu zbyt wiele błędów. To może boleć ich tym bardziej, iż od momentu prowadzenia Washington Wizards 82:78 zaliczyli serię 9-0. Chorwat Mario Hezonja wybrany z piątym numerem w drafcie 2015 udanie zadebiutował w NBA (11 punktów), ale stracił piłkę 38 sekund przed końcem. Następnie pudłowali Elfrid Payton, Tobias Harris i Nikola Vucevic. Rozgrywający Magików otarł się o triple-double - miał 11 oczek, 10 zbiórek i osiem asyst.

Stołecznych do sukcesu w pierwszym meczu sezonu 2015/2016 poprowadził duet John Wall - Bradley Beal. Rozgrywający miał 22 punkty (9/18 z gry, 2/6 za 3), siedem zbiórek, sześć asyst oraz najlepsze w karierze pięć bloków (!), a 24 oczka (9/19 z gry, 2/8 za 3) dorzucił rzucający obrońca. John Wall zaaplikował Orlando Magic rzut na wagę zwycięstwa.

John Wall's game-winning bucket! #Wizards are 1-0!

Posted by Washington Wizards on 28 październik 2015

Washington Wizards zgodnie z zapowiedziami szybko przechodzili z defensywy do ataku. - Jeżeli chcemy grać w tym tempie, musimy popracować nad kondycją. Jest to proces i inna koszykówka. Nie graliśmy w taki sposób przez ostatnie kilka lat. Właśnie dostałem sygnał, iż musimy nad tym popracować - mówił opiekun zwycięzców, Randy Wittman.

Co ciekawe, gospodarze trafili tylko 37 na 100 oddanych rzutów z gry i 5 na 16 zza łuku. Czarodziejom nie przeszkodziło 17 strat. Następnym rywalem drużyny ze stolicy Stanów Zjednoczonych będą Milwaukee Bucks.

Orlando Magic - Washington Wizards 87:88 (29:31, 22:22, 16:12, 20:23)
(Oladipo 17, Harris 15, Gordon 12 - Beal 24, Wall 22, Humphries 11)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×