Anwil do spotkania przystępował jako faworyt i zdecydowanie nie spodziewał się chyba tak kapitalnego wejścia w mecz gospodarzy. Nie do zatrzymania w pierwszych minutach był Sam Dower, a MKS Dąbrowa Górnicza prowadził 19:3!
Obraz gry Anwilu odmieniło pojawienie się na parkiecie Roberta Skibniewskiego oraz przełamanie Davida Jelinka, który pierwsze swoje punkty w tym meczu zdobył dopiero po upływie 7 minut.
Lider włocławian z minuty na minutę dawał się coraz bardziej we znaki gospodarzom, których przewaga jeszcze w pierwszej połowie zmalała nawet do trzech punktów. Podopieczni trenera Igora Milicicia swego dopięli w trzeciej kwarcie, kiedy to po "trójce" Piotra Stelmacha doprowadzili do remisu 55:55.
Gdy wydawało się, że Anwil złamie rywala ten zdołał się pozbierać, odeprzeć atak i odskoczyć na dwucyfrowe prowadzenie. Doskonale w tym czasie spisywał się przede wszystkim Przemysław Szymański, który w ofensywie trafiał zza łuku, a w defensywie co rusz rozdawał rywalom bloki.
Ostatecznie włocławianie musieli po raz pierwszy w sezonie przełknąć gorycz porażki, bo w Dąbrowie Górniczej 85:75 triumfował MKS. Anwilowi nie pomógł nawet kolejny fantastyczny występ Jelinka, który ponownie przekroczył barierę 30 zdobytych punktów. - Niestety dużo sił straciliśmy na powrót do gry. Udało nam się dojść rywala, ale nie byliśmy w stanie go przełamać - ocenia Milicić.
W zespole MKS aż 7 zawodników zapisało 8 i więcej punktów. Bardzo dobrze wypadł debiut przed dąbrowską publicznością Erica Williams. Potężny środkowy do 12 zdobytych punktów dołożył 10 zbiórek. Zespół z Dąbrowy Górniczej wygrał drugi mecz w sezonie - drugi z rzędu.
MKS Dąbrowa Górnicza - Anwil Włocławek 85:75 (23:16, 20:22, 20:17, 22:20)
MKS: Dłoniak 14, Broadus 13, Dower 13, Williams 12 (10 zb), Szymański 11, Dziemba 9, Piechowicz 8, Zmarlak 3, Pamuła 2.
Anwil: Jelinek 32, Diduszko 12, Skibniewski 11, Stelmach 6, Tomaszek 6, Dmitriew 4, Bristol 2, Kukiełka 0, Łączyński 1.
[multitable table=671 timetable=10721]Tabela/terminarz[/multitable]