Goście przyjechali do Artego Areny bez kilku podstawowych zawodników z pierwszej drużyny występującej na parkietach Tauron Basket Ligi, którzy zazwyczaj wspierają swoich kolegów z niższej ligi. Być może ten fakt wpłynął na gospodarzy demobilizująco. - Moim zdaniem zawodnicy z Radomia byli po prostu bardziej agresywniejsi i waleczni na parkiecie niż moja drużyna. Przez to nie mieliśmy łatwych pozycji strzeleckich i trudniej zdobywało się punkty - tłumaczył trener Przemysław Gierszewski.
I rzeczywiście tak było. Na boisku od pierwszych minut lepsze wrażenie sprawiali koszykarze ACK UTH Rosy. Łatwiej przychodziło im zdobywanie punktów, a także bronienie własnego kosza, dzięki czemu mogli wyprowadzać szybsze kontry. Nic więc dziwnego, że szybko wypracowali sobie w miarę bezpieczną przewagę na poziomie dziesięciu punktów, której nie oddali już do końca spotkania.
Nie można jednak powiedzieć, aby bydgoszczanie się nie starali. W drugiej połowie próbowali odrobić straty, ale zazwyczaj natrafiali na szczelną defensywę rywali. Jesli udało im się zbliżyć na odległość siedmiu-ośmiu punktów, to natychmiast zostali szybko skarceni przez przeciwników. - Mamy spore problemy kadrowe, wąską rotację, kontuzje. Na szczęście pomimo tych osłabień mój zespół dobrze przepracował ostatni tydzień i teraz są tego efekty - cieszył się trener gości Karol Gutkowski.
Natomiast bydgoszczanie mogą przede wszystkim żałować, że tak słabo trafiali z linii rzutów wolnych (18/33) oraz mieli fatalną skuteczność z dystansu (5/24). Na dodatek na dłuższą przerwą zanosi się jednak u podstawowego rozgrywającego Pawła Lewandowskiego, który urazu nabawił się jeszcze na początku rozgrywek. Na razie nie wiadomo, czy w jego miejsce włodarze Asty ściągną jakieś posiłki.
Astoria Bydgoszcz - ACK UTH Rosa Radom 63:73 (13:14, 13:23, 20:21, 17:15)
Astoria: Mazur 17, Robak 15, Szyttenholm 14, Kutta 7, Laydych 7, Grod 3, Barszczyk 0, Fatz 0, Łucka 0.
ACK UTH Rosa: Zegzuła 21, Kapturski 11, Zwęgliński 11, Stanios 9, Stopierzyński 9, Sobuta 6, Parszewski 4, Cetnar 2, Gos 0